Sąd w Kijowie odrzucił wniosek prokuratury w sprawie aresztowania byłego prezydenta Petra Poroszenki. Były prezydent ma jednak zdać paszport zagraniczny, co oznacza, że nie będzie mógł wyjechać z kraju. Przed gmachem sądu doszło do starć policji z aktywistami i zwolennikami byłego przywódcy. Media relacjonowały, że funkcjonariusze mieli użyć gazu łzawiącego.
Część aktywistów próbowała ustawić beczki pomalowane w kolory ukraińskiej flagi przed gmachem sądu. Zostali odepchnięci przez funkcjonariuszy policji, którzy najprawdopodobniej użyli gazu łzawiącego - podała agencja Unian.
Policja próbowała usunąć także namioty rozbite przez zwolenników Poroszenki. Na miejscu oprócz policji dyżurowali także funkcjonariusze Gwardii Narodowej i sił specjalnych.
W czasie starć i bijatyki przed gmachem wymiaru sprawiedliwości Poroszenko przebywał w pobliskiej cerkwi. "Razem z wiernymi prosimy Boga, aby oczyścił Ukrainę z kłopotów i prób. I aby przyniósł pokój i dobrobyt każdemu ukraińskiemu domowi" - napisał na Facebooku były prezydent.
Wniosek prokuratury odrzucony
Sąd w Kijowie w środę o godzinie 14 czasu ukraińskiego (13 w Polsce) odrzucił wniosek prokuratury w sprawie umieszczenia Poroszenki w areszcie. Prokuratura wnioskowała o dwumiesięczny areszt albo kaucję w wysokości 1 miliarda hrywien (równowartość ok. 30 mln euro).
Adwokaci polityka ze swojej strony wnioskowali o to, by sędzia nie stosował wobec niego żadnego środka zapobiegawczego. Zgodnie z ich stanowiskiem Poroszenko nie ma statusu podejrzanego, gdyż - według nich - śledczy nie wykonali w odpowiedni sposób czynności procesowych.
Sędzia zdecydował o nałożeniu na Poroszenkę tzw. osobistych zobowiązań. Jak poinformował adwokat polityka, Poroszenko został zobowiązany do zdeponowania dokumentów umożliwiających mu wyjazd za granicę. Ma także stawiać się na wezwanie śledczego. Poroszenko, przemawiając w sądzie, zaznaczył, że obowiązek oddania paszportu zagranicznego stanowi przeszkodę dla jego działalności politycznej.
Sprawa zakupu węgla w Donbasie
W drugiej połowie grudnia ukraińskie Państwowe Biuro Śledcze podało, że Poroszenkę "poinformowano o możliwości popełnienia przez niego przestępstwa z artykułu dotyczącego zdrady stanu i wspierania terroryzmu". Zdaniem śledczych, sprawa dotyczy zakupu węgla od samozwańczych republik w Donbasie, kontrolowanych przez prorosyjskich separatystów.
Obrońcy Poroszenki uzasadniali, że dostawy węgla z terenów Donbasu, niekontrolowanych przez Kijów, nie były nielegalne, a wręcz w ówczesnych okolicznościach były niezbędne. Podkreślali, że pieniądze za węgiel otrzymywali nie separatyści, lecz ukraińskie przedsiębiorstwa, odprowadzające podatki do budżetu.
Poroszenko, lider opozycyjnej partii Europejska Solidarność, uznaje sprawę za motywowaną politycznie. Uważa, że stoi za nią prezydent Ukrainy Wołodymyr Zełenski. Zarzuca władzom, że rozprawiają się z politycznymi przeciwnikami w okresie zagrożenia ze strony Rosji.
Źródło: Ukrinform, Ukraińska Prawda, PAP