To, co osiągnął w ciągu swojego życia, było naprawdę niezwykłe i jeśli jesteśmy w stanie znaleźć jakiekolwiek małe pocieszenie w tej tragedii, to jest nim fakt, że straciliśmy go, kiedy robił to, co kocha - przekazała w oświadczeniu rodzina Hamisha Hardinga, jednej z pięciu osób, które zginęły na pokładzie łodzi podwodnej Titan. Krewni i przyjaciele wspominają załogę jednostki.
Na pokładzie zaginionego w niedzielę Titana było pięć osób: Stockton Rush, założyciel i prezes OceanGate, francuski nurek Paul-Henry Nargeolet, Shahzada Dawood i jego 19-letni syn Suleman, członkowie jednej z najbogatszych rodzin w Pakistanie, oraz brytyjski miliarder Hamish Harding. - Mieliśmy do czynienia z katastrofalną implozją - przekazała podczas konferencji prasowej w czwartek amerykańska straż przybrzeżna. Wszyscy, którzy znajdowali się na pokładzie, zginęli.
Rodziny wspominają załogę Titana
Krótko po ogłoszeniu informacji o śmierci uczestników wyprawy w sieci zaczęły pojawiać się wspomnienia ich przyjaciół i bliskich. Rodzina Hamisha Hardinga w oświadczeniu opublikowanym przez Action Aviation, firmę Hardinga, przekazała, że był on "oddanym mężem i ojcem", który "żył dla swojej rodziny, biznesu i następnej przygody". "To, co osiągnął w ciągu swojego życia, było naprawdę niezwykłe i jeśli jesteśmy w stanie znaleźć jakiekolwiek małe pocieszenie w tej tragedii, to jest nim fakt, że straciliśmy go, kiedy robił to, co kochał" - wskazali krewni miliardera.
ZOBACZ TEŻ: James Cameron wskazał zbieżności między katastrofami Titanica i Titana. "To po prostu osłupiające"
Rodzina Paula-Henriego Nargeoleta przekazała, że zostanie on zapamiętany jako "jeden z największych odkrywców głębin we współczesnej historii". W oświadczeniu cytowanym przez portal BBC podkreślono, że nurek, opisywany jako jeden z największych światowych ekspertów z zakresu katastrofy Titanica, "najbardziej zostanie zapamiętany" za "wielkie serce, niesamowite poczucie humoru i to, jak bardzo kochał swoją rodzinę". "Będziemy za nim tęsknić dzisiaj i każdego dnia do końca naszego życia" - podkreślili bliscy Nargeoleta.
Znał dwie osoby, które były na pokładzie Titana
Krewni Shahzady Dawooda i jego 19-letniego syna Sulemana podziękowali za wsparcie, jakie otrzymali po ogłoszeniu, że wszyscy obecni na pokładzie Titana zginęli: "Rodzina pozostaje przytłoczona miłością i wsparciem, które otrzymała, i jest wdzięczna tym, którzy pokazali to, co najlepsze w ludziach". Bill Diamond, dyrektor generalny Instytutu SETI - kalifornijskiej organizacji badawczej, z którą związany był Shahzada Dawood - stwierdził, że zmarły był "namiętnie ciekawy" i angażował się w programy wspierające m.in. rozwój edukacji - przekazało "San Francisco Chronicle".
Powołując się na komunikat rodziny zmarłych, portal Glasgov Live przekazał, że ojciec i syn "byli dla siebie największym wsparciem i pielęgnowali wspólną pasję do przygód i eksploracji wszystkiego, co świat miał im do zaoferowania". Hołd Sulemanowi Dawoodowi oddała uczelnia, na której studiował. Uniwersytet Strathclyde w Glasgow przekazał w oświadczeniu cytowanym przez BBC, że społeczność akademicka jest "zszokowana i głęboko zasmucona śmiercią Sulemana Dawooda i jego ojca w tym tragicznym incydencie".
Stacja CBS w czwartek rozmawiała z biznesmenem Alfredem Hagenem, który znał dwie osoby, które zginęły na pokładzie Titana: Paula-Henri Nargeoleta i Stocktona Rusha. Jak zaznaczył, Nargeolet "słusznie" uchodził za "najsłynniejszego nurka głębinowego na świecie". Dodał, że wspólna podróż do wraku Titanica była "naprawdę wyjątkowa". Wspominając założyciela i prezesa OceanGate, powiedział z kolei: - Próbował skierować eksplorację głębin oceanu na zupełnie inne tory - przekazał portal CBS News.
Źródło: Action Aviation, BBC, San Francisco Chronicle, Glasgow Live, CBS News