Katastrofa łodzi z migrantami z Libanu u wybrzeży Syrii, w której zginęły dziesiątki ludzi, pokazuje desperację mieszkańców kraju pogrążonego w dramatycznym kryzysie gospodarczym. - Wszyscy wiedzą, że mogą zginąć, ale mówią: może gdzieś dotrę, może jest nadzieja - mówi kuzynka jednej z ofiar. Tragedia uwydatnia skalę ubóstwa i rosnące nierówności w Libanie. Trzy lata po dramatycznej zapaści gospodarczej kraju coraz więcej ludzi zmuszonych jest do poszukiwania lepszego życia poza ojczyzną. Wielu wybiera śmiertelnie niebezpieczną drogę przez morze do Europy.
W czwartek u wybrzeży Syrii doszło do katastrofy łodzi przewożącej migrantów z Libanu. Utonęły co najmniej 94 osoby - podał w sobotę Reuters za syryjską telewizją państwową. Uratowani pasażerowie powiedzieli, że łódź wypłynęła z położonego na północy Libanu miasta Miniyeh. Na pokładzie znajdowało się od 120 do 150 osób - przekazało syryjskie ministerstwo transportu. Wśród migrantów przeważały osoby narodowości libańskiej i syryjskiej, część ofiar pochodziła z rozległego obozu dla uchodźców palestyńskich w Nahr al-Bared.
To najtragiczniejsza tego typu katastrofa w historii w Libanu - zauważa Reuters. Kraj doświadcza gwałtownego wzrostu migracji napędzanego przez jeden z najgłębszych kryzysów gospodarczych na świecie. Liczba osób, które wyjechały lub próbowały opuścić Liban drogą morską, niemal podwoiła się w 2021 roku w stosunku do roku poprzedniego, a w 2022 roku wzrosła o kolejne 70 procent - poinformowała na początku września agencja ONZ ds. uchodźców (UNHCR).
"Wsiedli do tych łodzi nie po to, by zginąć, ale by zawalczyć o lepsze życie"
Wśród ofiar czwartkowej katastrofy znalazł się Libańczyk imieniem Misto. Przed podjęciem decyzji o wyprawie łodzią do Europy mężczyzna popadł w długi. By wyżywić rodzinę, sprzedał swój samochód i złoto należące do jego matki. Mimo to wciąż brakowało mu pieniędzy na podstawowe produkty, takie jak ser do kanapek dla dzieci - opowiadają w rozmowie z Reutersem krewni i sąsiedzi mężczyzny.
- Wszyscy wiedzą, że mogą zginąć, ale mówią: może gdzieś dotrę, może jest nadzieja - mówi 24-letnia Rawane El Maneh, kuzynka Misto. - Wsiedli do tych łodzi nie po to, by zginąć, ale by zawalczyć o lepsze życie. I je otrzymali, w innym świecie, mam nadzieję, że jest o wiele lepsze niż to tutaj - powiedziała kobieta.
Łodzie wypełnione migrantami, które regularnie odbijają od wybrzeży Libanu, uwydatniają skalę ubóstwa w kraju, a w szczególności w Trypolisie. Trzy lata po dramatycznej zapaści gospodarczej coraz więcej Libańczyków zmuszonych jest uciekać z ojczyzny. Wielu wybiera śmiertelnie niebezpieczną drogę przez morze do Europy.
Rosnąca przepaść między ubogimi i bogaczami
Sobotnia katastrofa zwróciła także uwagę na ogromne nierówności, które szczególnie widać na północy kraju. W Trypolisie mieszka wielu bardzo bogatych polityków, choć większość mieszkańców ledwo wiąże koniec z końcem. Region pozostaje mocno zaniedbany i zmaga się z wysokim poziomem ubóstwa mimo imponujących majątków miejscowych polityków.
W ubogiej dzielnicy Bab al-Ramel w Trypolisie odbył się pogrzeb części ofiar. Wielu ich bliskich kierowało swój gniew pod adresem miejscowych polityków, w tym premiera kraju Nadżiba Mikatiego - miliardera.
- Żyjemy w kraju, w którym politycy tylko gadają, wysysają pieniądze i zupełnie nie zwracają uwagi na potrzeby ludzi - skarżył się jeden z żałobników.
Trypolis, drugie pod względem wielkości miasto Libanu z populacją liczącą około pół miliona mieszkańców, należało do najbiedniejszych w kraju jeszcze zanim Liban pogrążył się w kryzysie finansowym, będącym wynikiem dekad korupcji i złego zarządzania.
Władze Trypolisu nie realizowały żadnych poważniejszych inwestycji rozwojowych od czasu wojny domowej w latach 1975-90 - zauważa w rozmowie z Reutersem Mohanad Hage Ali, ekspert z Carnegie Middle East Center z siedzibą w Bejrucie. - To jak w soczewce pokazuje rosnące nierówności i dysproporcje w poziomie życia w Libanie - dodał.
Brak nadziei
Mieszkańcy Trypolisu dawno stracili wiarę w polityków i nadzieję na poprawę swojej sytuacji. Te nastroje odbiły się na frekwencji w majowych wyborach parlamentarnych. Udział wzięło w nich zaledwie trzech na dziesięciu mieszkańców - podaje Reuters.
Północ Libanu pozostaje także jednym z najbardziej niespokojnych regionów kraju od czasu zakończenia wojny domowej. Trypolis i jego okolice stanowiły podatny grunt dla dżihadystów do rekrutacji młodych, sfrustrowanych sunnickich radykałów.
Ostatnio sytuacja bezpieczeństwa w mieście pogorszyła się w związku z zapaścią gospodarczą i rosnącą biedą. Minister spraw wewnętrznych Libanu Bassam Mawlawi ogłosił niedawno nowy plan, który ma na celu poskromienie gwałtownego wzrostu przemocy i przestępczości w Trypolisie.
Według Organizacji Narodów Zjednoczonych ubóstwo to problem, który dotyczy 80 procent mieszkańców Libanu, a więc około 6,5 miliona ludzi - podaje ONZ. Rząd niewiele zrobił, aby zaradzić kryzysowi. W zeszłym tygodniu kilka innych łodzi podjęło próbę przeprawy z Libanu do Europy. 477 pasażerów z dwóch statków zostało uratowanych przez służby cypryjskie.
Wśród ofiar czwartkowej katastrofy była kobieta z czwórką dzieci. Rodzina pochodziła z dystryktu Akkar na północy Libanu. Ojciec rodziny był jedną z niewielu osób, które uszły z życiem - powiedział Reutersowi przedstawiciel miejscowych władz. Jak wyznał, kryzys, z którym obecnie zmaga się Liban jest gorszy niż wojna domowa.
- Nie wiem, co jest nie tak z tymi politykami. Będą musieli za to odpowiedzieć - dodał.
Źródło: Reuters
Źródło zdjęcia głównego: Getty Images