W centrum Bagdadu zgromadziły się tysiące Irakijczyków, którzy biorą udział w procesji żałobnej ku czci irańskiego generała Kasema Sulejmaniego i jego adiutanta. Ludzie niosą flagi Iraku i wznoszą okrzyki "Śmierć Ameryce!".
Zgodnie z programem uroczystości żałobnych, jakie opracowały Ludowe Siły Mobilizacyjne (PMF), procesja żałobna ku czci irańskiego generała Kasema Sulejmaniego i jego adiutanta rozpoczęła się w silnie strzeżonej rządowo-dyplomatycznej Zielonej Strefie w Bagdadzie na zachodnim brzegu rzeki Tygrys.
Następnie wyruszy do świętego dla szyitów miasta Karbala oddalonego o 102 km, by zakończyć się w innym świętym mieście szyitów - An-Nadżafie (144 km od Bagdadu). Uczestnicy uroczystości niosą flagi PMF oraz Iraku, słychać też okrzyki "Śmierć Ameryce!".
Atak w Bagdadzie
W Karbali znajduje się grób wnuka Mahometa, Husajna ibn Alego, który zginął tam w bitwie stoczonej w 680 roku. W Nadżafie natomiast stoi meczet z grobem zmarłego w 661 roku kalifa Alego Ibn Abi Taliba, kuzyna i zięcia Mahometa. Oba ośrodki są miejscem pielgrzymek pobożnych szyitów.
W uroczystościach w Bagdadzie biorą udział liczni dostojnicy państwowi związani ze środowiskiem szyickim, w tym były premier Adil Abd al-Mahdi. Oprócz al-Mahdiego w pogrzebie uczestniczą też m.in. lider szyickiego bloku parlamentarnego al-Fateh, Hadi al-Ameri, którego łączyły zażyłe relacje z zabitym irańskim dowódcą sił specjalnych, były premier Nuri al-Maliki - kierujący pracami gabinetu w latach 2006-2014, a także od dawna związany z al-Fateh i Ludowymi Siłami Mobilizacyjnymi (PMF) były doradca ds. bezpieczeństwa narodowego Falih aj-Fadżad.
Na czele procesji pogrzebowej jedzie kolumna samochodów z pięcioma trumnami zabitych podczas ataku Irańczyków i pięcioma trumnami poległych Irakijczyków.
Sytuacja w Iraku
Tymczasem w kraju sytuacja staje się coraz bardziej napięta i chaotyczna. W nocy pojawiły się doniesienia, że w pobliżu bazy at-Tadżi na północ od Bagdadu został przeprowadzony atak lotniczy na konwój irackich Ludowych Sił Mobilizacyjnych (PMF), w którym zginęło 6 osób, a 3 odniosło rany.
Międzynarodowa Koalicja walcząca w Iraku zaprzeczyła, że miała cokolwiek z nim wspólnego. "Koalicja nie przeprowadzała żadnych ataków lotniczych w pobliżu bazy at-Tadżi w ostatnich dniach" - zapewnił na Twitterze rzecznik międzynarodowej koalicji walczącej w Iraku z bojowcami Państwa islamskiego płk Myles B. Caggins III.
Również rzecznik irackiego rządu zdementował doniesienia, że lotnictwo Międzynarodowej Koalicji przeprowadziło atak.
PMF wycofuje się z doniesień
Celem ataku miał być konwój Ludowych Sił Mobilizacyjnych, które są koalicją 40 formacji milicyjnych formalnie podporządkowanych rządowi irackiemu. W rzeczywistości jednak siły te uznawały dowództwo zabitego w piątek przez Amerykanów generała Sulejmaniego.
Po wydaniu oświadczenia rzecznika rządu Iraku, który podważył informacje o ataku, kierownictwo Irackich Ludowych Sił Mobilizacyjnych wycofało się ze swych wcześniejszych twierdzeń, że miał on rzeczywiście miejsce. W komunikacie PMF wskazywano wcześniej, że samochody w konwoju przewoziły środki medyczne i nie zginął żaden wysoki rangą wojskowy związany z szyickimi milicjami.
W wydanym naprędce oświadczeniu PMF zaprzeczył, że "w pobliżu at-Tadżi miał miejsce jakikolwiek atak".
Sulejmani zginął w nocy z czwartku na piątek w Bagdadzie w rezultacie amerykańskiego precyzyjnego ataku dronowego, zarządzonego przez prezydenta Donalda Trumpa.
Autor: mart//plw / Źródło: PAP