Do zdarzenia doszło w poniedziałek około godziny 21.15 w sklepie sieci Metro przy ulicy Chambord w dzielnicy Plateau-Mont-Royal w Montrealu.
Rzeczniczka lokalnej policji Caroline Chevrefils potwierdziła, że prowadzone jest dochodzenie w związku z "kradzieżą w dużym sklepie detalicznym". Jak przekazała, w zdarzeniu brało udział kilka "zamaskowanych i przebranych osób, które wyszły (ze sklepu - red.) z jedzeniem, nie płacąc". Obecnie policja przeszukuje nagrania z kamer i przesłuchuje świadków.
Inspirowani Robin Hoodem
Do napadu przyznała się w mediach społecznościowych grupa aktywistów o nazwie Les Soulèvements du Fleuve, co w języku francuskim oznacza "Bunt nad Rzeką". Sprawcy kradzieży określili się mianem Robins des ruelles (z fr. Robinowie z zaułków). To nawiązanie do legendarnego bohatera angielskich opowieści Robin Hooda, który słynął z rabowania bogatych i rozdawania łupów biednym.
Aktywiści opublikowali na Instagramie nagranie z napadu. Widać na nim kilka osób przebranych w kostiumy - dwie w strojach Świętego Mikołaja, a pozostałe w przebraniach elfów - którzy przeczesują półki w supermarkecie Metro.
Grupa twierdzi, że skradzione jedzenie o wartości około trzech tysięcy dolarów zostało przekazane potrzebującym. Aktywiści napisali, że część produktów zostawili pod choinką przy placu Valois w dzielnicy Mercier-Hochelaga-Maisonneuve w Montrealu, a resztę oddali do społecznych lodówek. W jednym z wpisów opublikowali zdjęcie toreb prezentowych pod świątecznym drzewkiem.
Aktywiści określili poniedziałkowy napad jako "wielką zbiórkę żywności" i polityczne wezwanie do działania. W oświadczeniu opublikowanym w mediach społecznościowych grupa uzasadniła swoje działania tym, że w czasie, gdy wielu ludzi ma trudności, by wiązać koniec z końcem, sieci supermarketów wykorzystują inflację jako pretekst do podnoszenia cen, jednocześnie osiągając rekordowe zyski.
"Garstka korporacji bierze nasze podstawowe potrzeby jako zakładników" - napisali, dodając, że wielkie firmy "dławią populację, wysysając jak najwięcej pieniędzy, tylko dlatego, że mogą". "Dla nas to jest kradzież, a oni są prawdziwymi przestępcami" - ocenili.
Jak donosi kanadyjska stacja informacyjna CBC News, najnowsze wskaźniki inflacji opublikowane przez rząd Kanady pokazują, że ceny artykułów spożywczych w kraju wzrosły o niemal 5 procent rok do roku.
"Nieakceptowalny" czyn niezależnie od motywów
W oświadczeniu dla CNN rzeczniczka sieci sklepów Metro, Geneviwve Gregoire, stwierdziła, że niezależnie od deklarowanych motywów sprawców, kradzież jest "nieakceptowalna".
- Na inflację cen żywności wpływa wiele czynników, w tym zakłócenia w globalnym łańcuchu dostaw, zmienność cen surowców, zmiany warunków handlu międzynarodowego oraz przestępczość w handlu detalicznym - tłumaczyła Gregoire. Jak przekonywała, ceny na półkach sklepowych odzwierciedlają bezpośrednio koszty łańcucha dostaw.
Rzeczniczka Metro podkreśliła, że firma prowadzi działalność charytatywną i że przekazała na ten szczytny cel już miliony dolarów. Jak dodała, korporacja przekazała 1,15 miliona dolarów na rzecz banków żywności oraz ofiarowała potrzebującym produkty spożywcze o wartości łącznie 81,6 miliona dolarów.
Autorka/Autor: momo/akr
Źródło: CNN, CBC News
Źródło zdjęcia głównego: Les Soulèvements du fleuve/Instagram