Do włamania do sklepu monopolowego doszło 29 listopada w miejscowości Ashland w Wirginii. Jego pracownicy zauważyli, że na podłodze leżały porozbijane butelki z whisky. Jak się okazało, sprawcą napadu był... szop pracz, który został znaleziony nieprzytomny w sklepowej toalecie. Zwierzę, które obficie uraczyło się alkoholem, zostało schwytane, przetrzymane aż do całkowitego wytrzeźwienia i wypuszczone na wolność półtora kilometra od miejsca zdarzenia.
"Wszyscy to przeżyliśmy"
Jak przekazała stacja BBC, słynny szop jest podejrzany o co najmniej dwa inne włamania w centrum handlowym. Samantha Martin z lokalnego wydziału ochrony zwierząt w Wirginii przekazała, że pierwszym celem ssaka miało być studio karate, zaś drugim - wydział ruchu drogowego, skąd zniknęły przekąski. Choć nie ma dowodów na to, by za wszystkie włamania odpowiadało to samo zwierzę, zdaniem Martin najprawdopodobniej tak właśnie było.
"Przestępstwo" szopa stało się sławne, a światowe media przedrukowały zdjęcie upojonego zwierzęcia, które zasnęło w sklepowej ubikacji.
- Wszyscy to przeżyliśmy. Każdy kiedyś wypił parę kieliszków za dużo i padł w łazience - powiedziała Martin, tłumacząc fenomen popularności zwierzęcia. Jak dodała, ma nadzieję, że wyciągnął wnioski ze swojego zachowania, ale obawia się, że wkrótce dokona kolejnego napadu. - Wróci. Głupi nie jest - zaznaczyła.
Miejscowe schronisko wykorzystało sławę szopa, sprzedając bluzy z napisem "Nawalony szop". Do piątku zyskało dzięki temu ponad 200 tysięcy dolarów, które zostaną przeznaczone na rozbudowę obiektu
Autorka/Autor: ast
Źródło: PAP, BBC
Źródło zdjęcia głównego: Hanover County Animal Protection and Shelter