Po długiej debacie duński parlament przyjął kontrowersyjną ustawę o informacji, która zdaniem jej krytyków szkodzi wolności mediów. Rząd twierdzi, że fundamentalne swobody w żaden sposób nie są zagrożone.
Ustawa, której projekt przedstawił jeszcze poprzedni rząd w grudniu 2010 roku, została przyjęta 99 głosami, w tym rządzącej lewicowej koalicji i liberalnej opozycji, przy 42 głosach sprzeciwu.
Blokada na dokumenty
Na 32 artykuły ustawy dwa wzbudziły szczególnie ożywioną dyskusję na temat transparentności i demokracji. Jeden z nich odbiera opinii publicznej i dziennikarzom dostęp do agendy ministrów, a drugi ogranicza lub blokuje wgląd w dokumenty wewnętrzne dotyczące bieżących prac ministerialnych. Oba zapisy wzbudziły ostry sprzeciw mediów, intelektualistów, i działaczy praw człowieka. Internetową petycję przeciwko ustawie do wtorku podpisało 86 tys. ludzi.
Niepokoi się OBWE
23 maja zaniepokojenie wyraziła przedstawicielka OBWE ds. wolności mediów Dunja Mijatović. Także Międzynarodowy Instytut Prasy z siedzibą w Wiedniu zwracał uwagę, że ustawa uniemożliwi dziennikarzom przekazywanie wyborcom informacji niezbędnych do rozliczania polityków. Przeciwnicy ustawy chcą, by została ona poddana pod referendum, zanim wejdzie w życie 1 stycznia.
Autor: twis//bgr / Źródło: PAP
Źródło zdjęcia głównego: Wikipedia (CC BY-2.0)