Przebrani za lekarzy uzbrojeni napastnicy zaatakowali główny szpital wojskowy w centrum Kabulu, nieopodal ambasady USA w Afganistanie - poinformowały afgańskie władze i świadkowie. Zginęło ponad 30 osób, a kilkadziesiąt zostało rannych. Do ataku przyznało się tzw. Państwo Islamskie.
Nie wiadomo na razie, czy ofiary to członkowie sił bezpieczeństwa, personel medyczny, czy pacjenci. Przedstawiciel sił bezpieczeństwa poinformował, że atak rozpoczął się od eksplozji na tyłach szpitala im. Sardara Mohammada Dauda Khana, następnie od trzech do pięciu napastników z bronią automatyczną i granatami ręcznymi wdarło się do budynku. Zajęli oni pozycje na wyższych piętrach placówki, gdzie stawiają opór siłom bezpieczeństwa, wysłanym na miejsce ataku. Doszło też do drugiej eksplozji.
Pracownik szpitala poinformował, że widział, jak jeden z napastników, ubrany w fartuch lekarski, zaczął strzelać z kałasznikowa, zabijając co najmniej jednego pacjenta i jednego pracownika szpitala. Rozmówca agencji Reutera słyszał również strzały z różnych innych miejsc na terenie szpitala. Do placówki tej, na około 400 łóżek, przyjmowani są żołnierze z całego Afganistanu. W zeszłym tygodniu w Kabulu doszło do dwóch zamachów samobójczych i strzelaniny. Zginęły 22 osoby, a 120 zostało rannych, w większości cywile. Ataki przeprowadzili afgańscy talibowie wkrótce po ogłoszeniu początku wiosennej ofensywy przeciwko władzom Afganistanu.
Autor: mtom / Źródło: PAP