95-letni były prezydent USA Jimmy Carter wyszedł w czwartek ze szpitala, do którego trafił trzy dni wcześniej, gdy upadł w swoim domu i złamał miednicę. "Nie może doczekać się powrotu do zdrowia" - poinformowała fundacja Carter Center.
"Jimmy Carter nie może doczekać się powrotu do zdrowia w swoim domu w Plains w stanie Georgia i dziękuje wszystkim za miłe słowa i wszystkie życzenia" - napisała w komunikacie fundacja jego imienia.Carter mógł opuścić szpital, ponieważ w czasie hospitalizacji okazało się, że złamanie miednicy nie jest duże i przez lekarzy opisane zostało jako "łagodne". W poniedziałek rzecznik Centrum Cartera przekazał, że mimo urazu były prezydent jest "dobrym humorze".
Wiosną bieżącego roku 95-latek upadł i złamał sobie szyjkę kości udowej, którą trzeba było operacyjnie zastąpić protezą. Wcześniej w tym miesiącu po drugim z kolei upadku trzeba było mu założyć 14 szwów, ale już następnego dnia udał się do Nashville w stanie Tennessee na imprezę promującą wolontariat.
W 2015 roku zdiagnozowano u niego raka mózgu i wątroby, ale wygrał walkę z chorobą.
Carter bije rekordy
Żaden inny z prezydentów USA nie dożył po zakończeniu urzędowania tak sędziwego wieku jak Carter.
Od niedawna dzierży on także - wraz ze swą 92-letnią żoną Rosalynn, którą poślubił ponad 73 lata temu - rekord długości trwania małżeństwa pary prezydenckiej. Poprzednio rekord ten należał do George'a i Barbary Bushów.
W latach 1971-75 Jimmy Carter był gubernatorem Georgii. W 1976 roku został wybrany na prezydenta jako kandydat Partii Demokratycznej. Po jednej kadencji w Białym Domu został pokonany w 1980 roku przez republikanina Ronalda Reagana.
Po odejściu z polityki zyskał międzynarodowe uznanie za działalność humanitarną. W 2002 roku został laureatem Pokojowej Nagrody Nobla.
Autor: momo\mtom / Źródło: PAP, CNN