Premier Włoch Silvio Berlusconi ustąpi ze stanowiska za kilka tygodni, zapewne na przełomie listopada i grudnia - to według włoskiej prasy najbardziej prawdopodobny scenariusz wydarzeń po wtorkowej zapowiedzi dymisji w związku z utratą większości przez koalicję. Komentatorzy zwracają uwagę, że dymisja Berlusconiego wcale nie musi oznaczać, że wkrótce odbędą się przedterminowe wybory, choć sam premier nalega na ich przeprowadzenie na początku lutego.
Centroprawicowa koalicja rządowa straciła większość w Izbie Deputowanych po tym, jak szeregi macierzystej partii premiera, Ludu Wolności, opuściło kilku parlamentarzystów.
Po naradzie z prezydentem kraju Giorgio Napolitano, Silvio Berlusconi zapowiedział we wtorek wieczorem, że poda się do dymisji, gdy parlament uchwali ustawę o stabilizacji finansów, zawierającą pakiet antykryzysowy, o którego natychmiastowe przyjęcie i wcielenie w życie apeluje Unia Europejska.
Premier - podkreślają gazety - powiedział prezydentowi, że potrzebuje "kilku tygodni" na przygotowanie i uchwalenie ustawy, która ma doprowadzić do uzdrowienia włoskich finansów publicznych.
Prezydent w akcji
"Corriere della Sera" odnotowuje, że po otrzymaniu od Berlusconiego obietnicy paru tygodni prezydent zadzwonił do przedstawicieli prezydium Izby Deputowanych prosząc ich o wyznaczenie jak najszybszego terminarza prac i głosowania nad ustawą stabilizacyjną.
Prezydentowi bowiem - stwierdza dziennik - zależy na czasie, aby w obliczu kryzysu finansowego nakładającego się na kryzys polityczny uniknąć jakiegokolwiek paraliżu parlamentarnego, który mógłby trwać nawet trzy-cztery miesiące, gdyby przychylił się do forsowanej przez Berlusconiego koncepcji rozpisania przedterminowych wyborów zaraz po jego dymisji. Tego prezydent się boi - ocenia gazeta, według której największą troską Napolitano jest to, aby uniknąć taktyki gry na czas, jaką może prowadzić centroprawica i czego obawia się też opozycja.
Dlatego w pierwszej kolejności prezydent, do którego należy inicjatywa w obliczu kryzysu rządowego, przeprowadzi konsultacje i zweryfikuje sytuację polityczną, by przekonać się, czy możliwe jest powołanie rządu tymczasowego, który miałby pracować w okresie tego swoistego "zawieszenia broni" - zaznacza "Corriere della Sera".
Prawica będzie grała na czas?
Moje dzieci są bardzo szczęśliwe, że odchodzę z polityki. Dzięki temu mają nadzieję, że po przebudzeniu nie będą musiały czytać gazet z całego świata pełnych ataków na mnie. Poza tym wiedzą, że jestem zmęczony. Pozostaje mi jedno pocieszenie, że byłem premierem najdłużej w historii Włoch. Silvio Berlusconi
Publicysta największej włoskiej gazety wyraża jednak obawy, że tych kilka najbliższych tygodni może zamienić się w "drogę krzyżową", gdyby okazało się, że wbrew życzeniu szefa państwa rząd nie przyspieszy prac nad kluczową ustawą, lecz przeciwnie - będzie opóźniać swe decyzje grając na czas.
Nie należy zatem wykluczyć - podkreśla się na łamach tego dziennika - że zmierzch epoki Silvio Berlusconiego, po 17 latach jego obecności na scenie politycznej i po trzech jego rządach, może trwać długo.
"Teraz pora na Alfano"
Premier w rozmowie z dziennikiem "La Stampa" powtórzył, że kandydatem centroprawicy na szefa rządu jest obecny minister sprawiedliwości, sekretarz generalny partii Lud Wolności Angelino Alfano.
"Nie będę ponownie kandydował, czuję się wyzwolony, teraz pora na Alfano, to on będzie naszym kandydatem na premiera; jest świetny, lepszy niż ktoś mógłby pomyśleć, a jego przywództwo zostało zaakceptowane przez wszystkich" - oświadczył Berlusconi. Opowiedział się za przeprowadzeniem wyborów na początku lutego.
Zapytany zaś o swe plany odparł: "Będę ojcem-założycielem mojej partii i być może powrócę na stanowisko prezesa klubu piłkarskiego Milan". "Być może udzielę pomocy w kampanii wyborczej; to coś, co mi zawsze znakomicie wychodziło" - stwierdził szef rządu.
"Moje dzieci są bardzo szczęśliwe, że odchodzę z polityki. Dzięki temu mają nadzieję, że po przebudzeniu nie będą musiały czytać gazet z całego świata pełnych ataków na mnie. Poza tym wiedzą, że jestem zmęczony" - dodał Berlusconi. "Pozostaje mi jedno pocieszenie, że byłem premierem najdłużej w historii Włoch" - podsumował Silvio Berlusconi.
Źródło: PAP