Odtworzenie agencji wywiadu jest bardzo drażliwym tematem dla japońskiego społeczeństwa, ponieważ kojarzy się z niechlubną historią militaryzmu. Pacyfistycznie nastawieni obywatele Japonii traktują podejrzliwie wszelkie próby umocnienia wojska czy struktur bezpieczeństwa państwa.
Trudne zadanie
Rząd premiera Shinzo Abe jest jednak zdeterminowany, aby zerwać z „przesadnie” pacyfistyczną polityką Japonii. Rządzący politycy argumentują, że świat wokół się zmienia i narastają różne zagrożenia, którym trzeba stawić czoło. Wobec rywalizacji z rosnącymi w siłę Chinami Abe podjął już działania na rzecz wzmocnienia wojska i rozszerzenia ich możliwości.Teraz rząd chce odbudować również zdolności wywiadowcze Japonii, które od końca II wojny światowej są symboliczne. Istniejące służby są skoncentrowane na działalności kontrwywiadowczej. Nowa agencja wywiadu ma być wzorowana na sławnym brytyjskim MI6 („firma” Jamesa Bonda). Pierwszym krokiem do jej utworzenia było przyjęcie pod koniec 2014 roku nowych praw, które w sposób jasny i restrykcyjny określiły zasady postępowania z informacjami tajnymi. Wcześniej odpowiednich przepisów nie było, przez co różne istniejące już tajne służby nie chciały wymieniać się informacjami i współpracować.Silnym impulsem do przyśpieszenia prac nad odbudowaniem wywiadu był los dwóch japońskich zakładników, pojmanych w Syrii przez dżihadystów. Obaj zostali następnie zamordowani. Japoński rząd miał być „ślepy” w tamtej sytuacji i musiał polegać na skąpych informacjach przekazywanych przez wywiady innych państw. Gabinet Abe przedstawia to jako jeden z głównych argumentów na rzecz utworzenia nowego wywiadu.Jeśli rząd pokona opór społeczeństwa to nowa agencja i tak nie zacznie działać od razu. Utworzenie odpowiednich struktur, zwłaszcza poza granicami Japonii, może zająć wiele lat. Według specjalistów potrzeba na to co najmniej dwóch czy trzech dekad.
Autor: mk//gak / Źródło: Reuters
Źródło zdjęcia głównego: JSDF