Jak lekkoduch został premierem. Ambasada USA o Tusku


Bardzo długo miał reputację politycznego lekkoducha, bez doświadczenia w ciężkiej administracyjnej pracy. To przyczyniło się do jego porażki w 2005 roku. Ale szybko się uczył - zdominował PO, a potem zaskoczył Kaczyńskiego agresywną postawą podczas debaty. Dzięki temu wygrał i dostał misję tworzenia rządu. Tak ambasada USA w Warszawie opisuje Donalda Tuska, w depeszy z listopada 2007 roku.

Depesza o klauzuli "poufne" pochodzi z 9 listopada 2007. Omawia powierzenie Donaldowi Tuskowi misji utworzenia rządu.

Nowy rząd pewnym sojusznikiem

Ambasador Victor Ashe informuje, że prezydent Lech Kaczyński powierzył Tuskowi misję tworzenia rządu, i że toczą się rozmowy w sprawie koalicji PO-PSL. Wymienia kandydatów na stanowiska ministrów.

"Oczekujemy, że nowy rząd będzie silnym i pewnym sojusznikiem USA, łatwiejszym w pewnych aspektach niż odchodzący rząd Kaczyńskiego, ale przedstawiającym swoje własne wyzwania" - pisze Ashe.

W bardzo katolickim kraju, Tusk był wcześniej ostentacyjnie antyklerykalny, ale teraz określił się jako "wierzący, z trudną przeszłością". depesza ambasady USA z 9 listopada 2007

Elastyczny, szybko się uczy

W depeszy zamieszczona jest krótka charakterystyka Tuska. Czytamy, że wniesie on na nowe stanowisko "zdolność do uczenia się, zmiany poglądów czy szukania kompromisu".

O elastyczności Tuska może świadczyć zmiana jego postawy wobec Kościoła. "W bardzo katolickim kraju, Tusk był wcześniej ostentacyjnie antyklerykalny, ale teraz określił się jako "wierzący z trudną przeszłością" - czytamy w depeszy. "Miał małżeństwo cywilne, pobłogosławione w kościele dopiero podczas kampanii wyborczej w 2005."

Minusem może być to, że Tusk "nigdy nie piastował żadnej administracyjnej funkcji, i nigdy nie był odpowiedzialny za przewodzenie i sterowanie jakimkolwiek państwowym urzędem".

"Jest politycznym samoukiem, udowodnił zręczność, opanowując mechanizmy partyjne, by wymanewrować i wyeliminować politycznych oponentów w PO, w tym ostatnio Jana Rokitę i byłą minister finansów i wicepremier Zytę Gilowską."

Tusk z natury jest powściągliwy. W swej wcześniejszej karierze nie był uważany za poważnego i ciężko pracującego polityka, wydawał się myśleć tylko o tym, jak uciec z Warszawy by jak najwięcej czasu spędzić w ukochanym Gdańsku. Legendarny był jego brak punktualności. depesza ambasady USA z 9 listopada 2007

"Tusk z natury jest powściągliwy. W swej wcześniejszej karierze nie był uważany za poważnego i ciężko pracującego polityka, wydawał się myśleć tylko o tym, jak uciec z Warszawy by jak najwięcej czasu spędzić w ukochanym Gdańsku. Legendarny był jego brak punktualności" - czytamy w amerykańskiej depeszy.

Zdaniem dyplomatów USA, "taka reputacja przyczyniła się do jego wyborczej porażki w 2005 roku. Taki wizerunek utrzymywał się aż do ostatnich wyborów (2007), do jego porywającego agresywnego wystąpienia w debacie telewizyjnej z Jarosławem Kaczyńskim."

Kontakty z USA? "Powściągliwie"

"W ostatnich latach Tusk trzymał się z dala od kontaktów z przedstawicielami USA, odrzucając większość próśb o spotkania, nawet z wysokimi urzędnikami amerykańskimi" - pisze Ashe. "Kiedy spotkał się z urzędnikami naszej ambasady, wykazał umiarkowaną i rozważną, poprawną, ale niezbyt serdeczną postawę".

"Mówi trochę po angielsku, ale nie płynnie, i woli rozmawiać po polsku z zagranicznymi politykami" - zauważa amerykański dyplomata.

Źródło: tvn24.pl