Michael Jackson był w bardzo zażyłych relacjach ze swoimi lekarzami. Tak bliskimi, że rozmywała się relacja doktor-pacjent - donosi portal tmz, który jako pierwszy poinformował o śmierci króla popu. Dr Arnold Klein, dermatolog Jacksona i jego bliski przyjaciel, spał na przykład w jednym pokoju w piosenkarzem.
Wcześniej media sugerowały nawet, że Kelin może być ojcem jednego z dzieci Miachela Jacksona. Sam zainteresowany zaprzeczył temu w programie Larry'ego Kinga w CNN. Przyznał jednak, że przepisywał MJ'owi Demerol, od którego piosenkarz był uzależniony.
Inny lekarz, dr Alex Farshchian, był tak oczarowany Jacksonem, że zaprosił Michaela do swojego domu w Miami. Gwiazdor nie tylko przyjął zaproszenie, ale rozgościł się w jego przerobionym na pokój garażu. Jednego z ochroniarzy piosenkarza zasugerował, że MJ zgodził się na takie warunki, bo Farshchian miał mu ponoć przepisywać ponadprzepisową ilość leków.
Lekarz sfilmował ślub Jacksona
Blisko z królem popu był też dr Allan Metzger, praktykujący w Zachodnim Hollywood. Pojechał z Jacko w jedną z tras, a nawet nagrywał na kamerę ślub piosenkarza z Debbie Rowe. Sam Metzger nie powiedział, że nie był lekarzem Michaela od lat, ale rozmawiał z nim w zeszłym roku o jego sprawach zdrowotnych i osobistych.
Zdaniem niektórych ekspertów nie jest dobrym pomysłem, by lekarze zbliżali się zbytnio do sowich pacjentów. Dlaczego? Bo muszą umieć powiedzieć "nie", gdy pacjent chce czegoś, co od strony medycznej nie jest wskazane. "Jakiekolwiek były powody, Michael Jackson miał talent do wybierania lekarzy, którzy byli bardziej niż zadowoleni z faktu, że wybrali go (piosenkarza - red.) za przyjaciela" - napisał portal tmz.
Źródło: tmz.com