Izraelski wywiad może sprawdzić e-maile przyjezdnych. Jeśli wydadzą się podejrzani

Izraelski wywiad ma prawo sprawdzić elektroniczną pocztę przylatujących do kraju turystówShutterstock | ChameleonsEye

Osoby przylatujące do Izraela, jeśli zostaną uznane za podejrzane, mogą zostać zmuszone do otwarcia swojej skrzynki mailowej w obecności agentów izraelskiego wywiadu wewnętrznego Szin Bet. Jeśli odmówią, grozi im deportacja.

Izraelskie Stowarzyszenie na rzecz Praw Obywatelskich w Izraelu (ACRI) oprotestowało tę praktykę, ale izraelski prokurator generalny Jehuda Weinstein potwierdził, że Szin Bet może to robić, jeśli uzna kogoś za podejrzanego.

Deportacja z powodu rodziców?

W czerwcu zeszłego roku izraelskie media pisały o młodej Amerykance, która została zmuszona do otwarcia swojej skrzynki mailowej na lotnisku Ben Guriona pod Tel Awiwem. Najwa Doughman, 25-letnia architektka z Nowego Jorku, której rodzice są palestyńskimi uchodźcami, była przesłuchiwana przez agentkę Szin Bet. "Czujesz się bardziej Arabką czy Amerykanką?", "Dlaczego przylatujesz tutaj po raz trzeci? Możesz polecieć do Wenezueli, Meksyku albo Kanady. Z Nowego Jorku jest tam bliżej i dużo taniej" - pytała agentka Szin Bet według dziennika "Haarec". Doughman otworzyła swoją skrzynkę mailową, agentka przeszukała ją, otwierając kolejne wiadomości zawierające słowa "Izrael" i "Palestyna", a następnie spisała dane osób, które się w nich pojawiły. W końcu Doughman i tak została deportowana.

Pielgrzymom nic nie grozi

W reakcji na doniesienia prasowe o zmuszaniu przyjezdnych, szczególnie tych arabskiego pochodzenia, do pokazywania swoich e-maili ACRI w czerwcu zeszłego roku wysłało list do prokuratora generalnego Izraela, pytając go o legalność tej praktyki. W nadesłanej w środę odpowiedzi biuro prokuratora potwierdziło, że przeszukiwanie skrzynki mailowej jest dopuszczalne w szczególnych wypadkach, gdy istnieją "inne obciążające poszlaki", oraz że jest to stosowane za zgodą podejrzanego. Jednak odmowa otwarcia skrzynki mailowej "zostanie wzięta pod uwagę przy podejmowaniu decyzji o wpuszczeniu (turysty) do Izraela" - napisano w liście. Przesłuchiwani są najczęściej ci odwiedzający, których izraelskie służby podejrzewają o odwiedzanie palestyńskich terytoriów okupowanych lub o propalestyńską działalność. Pielgrzymi, który przylatują do Izraela w zorganizowanych grupach, by odwiedzić Betlejem na Zachodnim Brzegu Jordanu, nie muszą się obawiać.

Przeszukanie poczty "nie służy demokracji"

- Turysta, który wydał dużo pieniędzy na podróż do Izraela, a tuż przed wpuszczeniem do tego kraju jest przesłuchiwany przez agentów Szin Bet, nie ma innego wyjścia - musi się zgodzić na przeszukanie poczty - uważa prawniczka ACRI Lila Margalit. - Taka "zgoda", udzielona pod groźbą deportacji nie może być podstawą do tak drastycznego ingerowania w czyjąś prywatność. W dzisiejszym świecie dostęp do czyjejś skrzynki mailowej jest jak dostęp do najbardziej prywatnych myśli i osobistego życia (...). To nie służy demokracji - dodała Margalit w oświadczeniu prasowym ACRI.

Autor: rf//kdj/k / Źródło: PAP

Źródło zdjęcia głównego: Shutterstock | ChameleonsEye