We wtorkowych wyborach parlamentarnych w Izraelu obóz partii prawicowych i religijnych zdobył jednak minimalną większość - 61 ze 120 mandatów - poinformował w wydaniu internetowym dziennik "Haarec", powołując się na Centralną Komisję Wyborczą.
Po przeliczeniu głosów tych wyborców, którzy nie głosowali w lokalach wyborczych - m.in. żołnierzy, dyplomatów, pacjentów w szpitalach, więźniów - okazało się, że ultraprawicowa partia Żydowski Dom kierowana przez Naftalego Bennetta zdobyła 12 mandatów, a nie 11, jak wcześniej podawano, natomiast Zjednoczona Lista Arabska ma w Knesecie czterech, a nie pięciu deputowanych. Najsilniejszym blokiem jest sojusz Likud-Nasz Dom Izrael szefa rządu Benjamina Netanjahu, który zdobył 31 mandatów. Misja utworzenia nowego rządu zostanie więc najprawdopodobniej powierzona dotychczasowemu premierowi. Partia Jest Przyszłość byłego dziennikarza telewizyjnego Jaira Lapida zdobyła 19 mandatów i jest obecnie drugą co do wielkości siłą polityczną w Knesecie. Na trzecim miejscu z 15 mandatami znalazła się Partia Pracy Szeli Jachimowicz. Znaczne straty poniosła w wyborach centrowa partia Kadima kierowana przez Szaula Mofaza - była największą siłą w parlamencie z 28 mandatami, a we wtorkowych wyborach zdobyła ich zaledwie dwa
Autor: mtom / Źródło: PAP