Wzrosła liczba ofiar po wybuchu paniki. Niedziela dniem żałoby narodowej w Izraelu

Źródło:
PAP, "Jerusalem Post", Reuters, BBC, TVN24, Guardian

Co najmniej 45 osób zginęło, a wiele kolejnych zostało rannych w wyniku paniki, która wybuchła w czasie uroczystości Lag Ba-Omer na górze Meron w północnym Izraelu – poinformowała w piątek Agencja Reutera. Premier Benjamin Netanjahu ogłosił najbliższą niedzielę dniem żałoby narodowej. Nazwał też zdarzenie "straszną katastrofą" i zaapelował o modlitwę w intencji ofiar. Powody wybuchu paniki nie są jasne.

Premier Izraela Benjamin Netanjahu ogłosił w piątek po południu na Twitterze, że najbliższa niedziela będzie dniem żałoby narodowej, w związku z wydarzeniami, które miały miejsce podczas żydowskiego święta. Doszło tam do wybuchu paniki, zginęło kilkadziesiąt osób, a wielu zostało rannych.

Jak poinformował premier, w niedzielę izraelskie flagi opuszczone mają być do połowy masztu. Skierował również wyrazy współczucia wobec rodzin poszkodowanych. "Błogosławiona niech będzie pamięć o tych, którzy zginęli" - dodał.

OGLĄDAJ TVN24 NA ŻYWO W TVN24 GO

Wybuch paniki w czasie żydowskiego święta

Do zdarzenia doszło w czasie święta religijnego Lag Ba-Omer na górze Meron. Było to pierwsze tak duże wydarzenie od czasu rozwinięcia się epidemii COVID-19 w Izraelu. Według niektórych źródeł w uroczystościach ku czci rabina Szymona Bar Jochaja, mędrca i mistyka z II wieku, który został pochowany na górze Meron, mogły wziąć udział dziesiątki tysięcy osób, głównie ortodoksyjnych Żydów.

"To wszystko stało się w ułamku sekundy"

Początkowo sugerowano, że w trakcie uroczystości zawaliła się jedna z trybun dla gości, jednak służba medyczna Magen David Adom (MDA) wyjaśniła, że do tragedii doszło po wybuchu paniki. Źródło w policji poinformowało dziennik "Haaretz", że wszystko zaczęło się, gdy jeden z uczestników poślizgnął się na schodach. - To wszystko stało się w ułamku sekundy. Ludzie się przewracali, deptali się nawzajem. To była tragedia - mówił jeden ze świadków, którego cytowała BBC. 

- Myśleliśmy, że może został ogłoszony alarm [bombowy - red.] w związku z podejrzanym pakunkiem. Nikt nie wyobrażał sobie, że może tu dojść do czegoś takiego. Radość zamieniła się w żałobę, światło w głęboką ciemność - mówił inny z pielgrzymów, Icchak, którego zacytowała Agencja Reutera.

Rzecznik policji wskazał, że w tym roku organizatorzy przewidzieli miejsce dla takiej samej liczby pielgrzymów, co w latach poprzednich, jednak cały obszar został poprzedzielany barierkami, jako środek ochronny w związku z pandemią COVID-19. Według izraelskich mediów mogło to spowodować ścisk i przyczynić się do wybuchu paniki. 

Reuters: zginęło co najmniej 45 osób

Izraelskie wojsko poinformowało, że wysłało lekarzy, zespoły poszukiwawczo-ratownicze wraz z helikopterami do pomocy przy "incydencie masowym" w tym rejonie. Nie podało szczegółów dotyczących natury katastrofy.

Izraelska służba medyczna Magen David Adom (MDA) potwierdziła, że są ofiary śmiertelne, nie podając ich liczby. Według Agencji Reutera zginęło co najmniej 45 osób. MDA potwierdziło z kolei, że pod opieką lekarzy są 103 ranne osoby, 38 w ciężkim stanie. Wśród ofiar śmiertelnych jest co najmniej pięcioro osób poniżej 16. roku życia - poinformował "Jerusalem Post".

Niektóre z ofiar nie zostały jeszcze zidentyfikowane – przekazał Reuters. Bliscy osób, które brały udział w uroczystościach i do tej pory się nie dały o sobie znać, telefonują do stacji radiowych z prośbami o pomoc w ich odnalezieniu. 

Przywódcy religijni wezwali do przeprowadzenia dochodzenia. Ministerstwo sprawiedliwości poinformowało, że śledczy przyjrzą się temu, czy ze strony policji nie doszło do uchybień, które mogą mieć związek z tragedią. 

W piątek rano na miejsce tragedii przybył premier Izraela Benjamin Netanjahu. 

"Straszna katastrofa"

Było to pierwsze tak duże zgromadzenie religijne, które odbyło się legalnie, odkąd Izrael zniósł prawie wszystkie ograniczenia związane z pandemią wywołaną przez koronawirusa – pisze "Haaretz". W kraju odnotowano gwałtowny spadek zachorowań od czasu rozpoczęcia jednej z najbardziej udanych kampanii szczepień na świecie pod koniec ubiegłego roku. Niemniej jednak władze sanitarne ostrzegały przed organizowaniem tak dużego zgromadzenia. Stacja telewizyjna Chanel 12 podała informację, że zgromadzenie odbywało się bez zgody władz sanitarnych.

Gdy uroczystości pod górą Meron się rozpoczęły, minister bezpieczeństwa publicznego Amir Ohana, szef policji Yaakov Shabtai i inni najwyżsi urzędnicy odwiedzili zgromadzenie i spotkali się z policją, która zaangażowała 5000 swoich funkcjonariuszy dla utrzymania porządku.

Premier Izraela Benjamin Netanjahu nazwał to "straszną katastrofą" i dodał: "Wszyscy modlimy się o dobro ofiar".

Kondolencje złożyły między innymi Stany Zjednoczone i Unia Europejska.

"Święto na pamiątkę zatrzymania pandemii"

- Lag ba-Omer to święto na pamiątkę zatrzymania pandemii sprzed kilkuset lat. Jest tam [na górze Meron – red.] grób cadyka Szymona bar Jochaja. To jest bardzo ważne święto dla Żydów ortodoksyjnych, którzy strzygą tam chłopców, biorą śluby. To jest dzień radości, który w tym roku przeistoczył się w dzień żałoby – mówiła Karolina Mints, Polka mieszkająca w Izraelu. 

Tragedia w czasie uroczystości Lag ba-Omer
Tragedia w czasie uroczystości Lag ba-OmerTVN24

Święto Lag ba-Omer obchodzone jest co roku w rocznicę śmierci Szymona bar Jochaja, który przez część osób uznawany jest za autora lub współautora Zoharu - jednej z ksiąg będących źródłem judaistycznej Kabały. Zanim zmarł, cadyk miał prosić wiernych, by czcili ten dzień jako "dzień mej radości". 

Autorka/Autor:asty, ft, akr//now

Źródło: PAP, "Jerusalem Post", Reuters, BBC, TVN24, Guardian