Tysiące protestujących zgromadziło się w sobotę na ulicach Jerozolimy przed rezydencją premiera Izraela Benjamina Netanjahu, domagając się rezygnacji szefa rządu. To kontynuacja protestów "czarnych flag", trwających od kilku miesięcy.
Według agencji AP mimo konsekwentnego lekceważenia demonstrantów przez Benjamina Netanjahu jako skrajnych lewicowców i anarchistów, sobotnie zgromadzenie było największe od długiego czasu.
Wzywają premiera do ustąpienia
Demonstranci, przynoszący na protesty czarne i izraelskie flagi, wzywają premiera do ustąpienia wobec ciążących na nim zarzutów korupcyjnych. Obwiniają koalicyjny rząd Netanjahu także o nieadekwatną odpowiedź na pandemię koronawirusa, która ciężko doświadczyła izraelską gospodarkę, doprowadzając do 20-procentowego bezrobocia. Mimo początkowego sukcesu w powstrzymaniu wirusa, Izrael obecnie przeżywa drugą, znacznie większą falę infekcji.
Poza głównym protestem skupionym na ulicy Balfoura pod rezydencją, tłum około tysiąca osób zgromadził się przed letnim domem Netanjahu w Cezarei. Według AP protesty "czarnych flag" są największymi protestami w Izraelu od 2011 r.
Źródło: PAP