Centrolewicowy sojusz Niebiesko-Białych przyznał się w środę do porażki we wtorkowych wyborach parlamentarnych w Izraelu. Lider ugrupowania Benny Ganc podkreślił, że partia akceptuje wolę narodu.
Ganc, główny rywal premiera Benjamina Netanjahu w wyborach, wskazał, że ponad milion głosów oddanych na jego ugrupowanie to "prawdziwa alternatywa dla rządu". - To jest bez precedensu i pokazuje nam, jak wiele jest wśród ludzi oczekiwań. Poszukują innego sposobu, innego języka - powiedział Gantz, cytowany przez portal Times of Israel.
Jair Lapid, jeden z liderów sojuszu Niebiesko-Białych, oświadczył, że ugrupowanie będzie "zatruwać życie" premierowi Benjaminowi Netanjahu, będąc w opozycji. Lapid powiedział na konferencji prasowej, że pomimo tego, że jego partia "nie wygrała tej rundy, to szanuje głosujących".
Wybory w Izraelu
Po wtorkowych wyborach do parlamentu Izraela zarówno dotychczas rządzące prawicowe ugrupowanie Likud, jak i sojusz Niebiesko-Białych mogą liczyć na co najmniej 35 mandatów w Knesecie. Większość koalicyjną ma jednak partia premiera Benjamina Netanjahu. Anglojęzyczny portal Times of Israel podaje, że Likud uzyskał ponad 26 proc. głosów (35 mandatów), co jest najlepszym wynikiem tej partii od wyborów w 2003 roku, kiedy zdobyła ona 38 miejsc pod wodzą Ariela Szarona, i najlepszym wynikiem w historii przewodnictwa w partii "Bibiego" Netanjahu. W Izraelu misję sformowania rządu prezydent powierza niekoniecznie zwycięzcy wyborów, lecz temu, kto jest w stanie stworzyć większościową koalicję. Jak ocenia AFP, przy takich wynikach szanse, że prezydent Reuwen Riwlin powierzyłby tę misję komuś innemu niż Netanjahu, są niewielkie.
Autor: momo//kg / Źródło: PAP