W poniedziałek późnym wieczorem w kierunku Izraela wystrzelono sześć rakiet z terytorium Libanu – poinformowała izraelska armia. Pociskom nie udało się jednak przelecieć na drugą stronę granicy. Jak ocenia Reuters, ostrzał nie wydaje się sygnalizować otwarcia nowego frontu w najnowszej odsłonie izraelsko-palestyńskiego konfliktu.
Tel Awiw oświadczył, że w odpowiedzi na atak rakietowy z terytorium Libanu izraelskie "siły artyleryjskie ostrzelały miejsca, z których wystrzelono rakiety". Libańskie źródła bezpieczeństwa podały, że izraelskie pociski wylądowały na terytorium Libanu.
Nie ma doniesień o ofiarach bądź zniszczeniach. Libański ostrzał spowodował, że izraelskie syreny alarmowe rozbrzmiały w pobliżu kibucu Misgaw Am, wzdłuż północnej granicy Izraela z Libanem.
Siły Narodów Zjednoczonych w Libanie (UNIFIL) poinformowały o wprowadzeniu wzmożonych patroli. UNIFIL dodał na Twitterze, że sytuacja w regionie jest już opanowana, a szef misji pozostaje w kontakcie ze stronami konfliktu.
Kolejny ostrzał z Libanu
Jak pisze Reuters, ostrzał nie wydaje się sygnalizować otwarcia nowego frontu w najnowszej odsłonie izraelsko-palestyńskiego konfliktu.
Był to już drugi atak z terytorium Libanu w ciągu ostatniego tygodnia. W czwartek w kierunku północnego Izraela wystrzelono stamtąd trzy rakiety, które wylądowały jednak na Morzu Śródziemnym, nie powodując żadnych szkód ani ofiar. Źródło Agencji Reutera w libańskich siłach bezpieczeństwa przekazało, że rakiety wystrzelone zostały z rejonu Qlaileh, na południe od miasta portowego Tyr.
W 2006 roku Izrael prowadził wojnę z bojownikami libańskiego Hezbollahu, którzy zajęli południowy Liban i dysponują zaawansowanymi rakietami. Od tamtej pory sytuacja na granicy była jednak spokojna. Sporadycznie dochodziło do ostrzałów Izraela przez niewielkie palestyńskie ugrupowania, które funkcjonują w Libanie.
"Kontynuacja walk nie leży w niczyim interesie"
Jak pisze Agencja Reutera, po ponad tygodniu walk oraz intensywnych działań dyplomatycznych podejmowanych przez USA i społeczność międzynarodową w celu powstrzymania przemocy, starcia między Izraelem i Hamasem nie słabną.
Izraelskie wojsko podało w poniedziałek wieczorem, że Hamas i inne palestyńskie ugrupowania zbrojne wystrzeliły w stronę Izraela łącznie 3350 rakiet ze Strefy Gazy, z czego 200 w poniedziałek. Jak dodano, w izraelskich atakach powietrznych i artyleryjskich zginęło co najmniej 130 bojowników.
Władze ds. zdrowia w Gazie oszacowały tymczasem, że od początku walk po stronie palestyńskiej zginęło 212 osób, w tym 61 dzieci i 36 kobiet. W Izraelu życie straciło 10 osób, w tym dwoje dzieci.
- W mojej ocenie kontynuacja walk będzie oznaczać ryzyko dalszej eskalacji oraz serii negatywnych konsekwencji - powiedział w poniedziałek w Brukseli generał Mark Milley, przewodniczący Kolegium Szefów Sztabów Sił Zbrojnych USA. - Kontynuacja walk nie leży w niczyim interesie - dodał.
Hamas rozpoczął atak rakietowy na Izrael w zeszły poniedziałek po tygodniach napięć związanych z procesem eksmisji kilku palestyńskich rodzin we Wschodniej Jerozolimie oraz w odwecie za starcia izraelskiej policji z Palestyńczykami w pobliżu meczetu al-Aksa - trzeciego najświętszego miejsca islamu - w okresie Ramadanu.
Walkom między Izraelem a kontrolującym Strefę Gazy Hamasem towarzyszyła fala przemocy na palestyńskim Zachodnim Brzegu. Dochodziło również do starć ludności żydowskiej i arabskiej w Izraelu. Prezydent Izraela Re’uwen Riwlin ostrzegł, że napięcia mogą przekształcić się w wojnę domową.
Na wtorek w arabskich miastach w Izraelu oraz na Zachodnim Brzegu planowane są kolejne protesty - informuje Agencja Reutera.
Źródło: PAP, Reuters