Europejski Trybunał Praw Człowieka w Strasburgu uznał we wtorek, że wyrok, wydany przez sędziego mianowanego w sposób wadliwy, jest naruszeniem prawa obywatela do sprawiedliwego procesu. Po tym orzeczeniu Trybunału islandzka minister sprawiedliwości podała się do dymisji.
ETPC zajmował się sprawą po skardze wniesionej przez obywatela Islandii.
Trybunał uznał, że rząd Islandii naruszył artykuł 6. Konwencji Praw Człowieka w zakresie prawa jednostki do sprawiedliwego procesu sądowego. Konwencja w tym zakresie mówi, że sędzia musi być powołany w ramach poszanowania prawa.
Sprawa obywatela Islandii
Wniosek do Trybunału skierowała osoba, w sprawie której wyrok wydał sędzia powołany do powstałego w 2018 roku sądu apelacyjnego. Sąd ten został wprowadzony jako druga instancja pomiędzy sądami rejonowymi a Sądem Najwyższym.
Minister sprawiedliwości Sigríður Andersen spotkała się wówczas z dużą krytyką opozycji parlamentarnej za nieprzestrzeganie zaleceń komisji selekcyjnej przy tworzeniu listy nominacji do nowo utworzonego sądu.
Zgodnie z islandzkim prawem, ustanawiającym sąd apelacyjny, minister sprawiedliwości przedstawia parlamentowi listę 15 kandydatów, rekomendowanych wcześniej przez niezależną komisję selekcyjną.
Andersen wybrała 11 z 15 rekomendowanych osób, kolejne cztery nazwiska wskazała spośród kandydatów gorzej ocenionych przez komisję (w sumie o stanowisko ubiegało się ponad 35 osób). Wśród tej czwórki była sędzia orzekająca w sprawie obywatela Islandii, który poskarżył się do ETPC.
Wyrok i dymisja
W środę Trybunał w Strasburgu przyznał mu rację, wskazując, że przy nominowaniu nowych sędziów Andersen pominęła wskazania niezależnej oceny przyszłych sędziów.
Trybunał uznał, że wyrok wydany przez sędziego wybranego w wadliwy sposób nie jest ważny oraz narusza prawo jednostki do sprawiedliwego procesu. Rząd Islandii musi również wypłacić skarżącemu mężczyźnie odszkodowanie w wysokości 15 tys. euro.
Sigríður Andersen, minister sprawiedliwości Islandii, poinformowała podczas środowej konferencji prasowej, że "usunie się na bok" do czasu, aż sprawa powołania sędziów sądu apelacyjnego nie zostanie rozwiązana. Jak informują islandzkie media, premier Katrin Jakobsdottir nie zdecydowała, czy Andersen wróci na swoje stanowisko. Zaznaczają jednocześnie, że decyzja minister jest równoznaczna z dymisją.
Jak wskazuje portal Iceland Monitor, czterech sędziów, których nominacje Andersen pominęła, pozwało państwo do sądu, domagając się naprawienia szkód. Islandzki Sąd Najwyższy zasądził dwóm z nich rekompensatę w wysokości 5,6 tys. euro, jednak odmówił im roszczeń o odszkodowanie.
Autor: tmw/ja / Źródło: icelandreview.com, mbl.is