Irańczycy idą na rękę Paryżowi


Francuska dyplomacja może obwieścić mały sukces. Irańskie władze wypuściły z więzienia pracownicę ambasady Francji w Teheranie i dały do zrozumienia, że warunkowo zwolnić mogą także więzioną od 1 lipca w tym kraju Francuzkę Clotildę Reiss.

O wypuszczeniu Nazak Afshar, która ma podwójne francusko-irańskie obywatelstwo, poinformowała kancelaria prezydenta Francji Nicolasa Sarkozy'ego.

W wydanym oświadczeniu czytamy, że Sarkozy rozmawiał przez telefon z Afshar już po jej uwolnieniu. Francuski prezydent podziękował szwedzkiej prezydencji Unii Europejskiej oraz zaprzyjaźnionym państwom, w tym Syrii, od których "otrzymał poparcie na tym początkowym etapie".

Sarkozy chce także, by wycofano stawiane Afshar oskarżenia. Wobec pracownicy sekcji kulturalnej ambasady, toczy się proces w związku z jej udziałem w protestach przeciw reelekcji prezydenta Iranu Mahmuda Ahmadineżada.

Jeszcze jedną

Prezydent będzie się także domagał uwolnienia innej sądzonej w Iranie Francuzki, 24-letniej pracownicy naukowej Clotildy Reiss, zatrzymanej 1 lipca. Jest ona oskarżana o "zbieranie informacji i prowokowanie zamieszek".

Zarzuty przeciwko Reiss Francja uznała za bezpodstawne, potępiła też postawienie obu swoich obywatelek przed sądem.

Teheran daje sygnał

Tymczasem władze Iranu zaproponowały, że warunkowo zwolnią Reiss, jeśli pozostanie ona w ambasadzie Francji w Teheranie do zakończenia swego procesu - poinformował ambasador Iranu w Paryżu Sajed Mehdi Mirabutalebi.

- Nasze ministerstwo porozumiało się z irańskimi władzami sądowniczymi, żeby dziewczyna ta, do zakończenia swego procesu, pod warunkiem, że pozostanie w ambasadzie Francji w Teheranie, mogła uzyskać zwolnienie warunkowe - powiedział ambasador Mirabutalebi w rozmowie z francuską rozgłośnią RFI. - Do tej pory nie otrzymaliśmy odpowiedzi od ambasadora Francji w Teheranie - dodał.

Grozi im nawet kara śmierci

Od 1 sierpnia około 100 osób jest sądzonych w Iranie za naruszanie porządku publicznego i zamach na bezpieczeństwo narodowe w związku z udziałem w ruchu kontestującym zwycięstwo Ahmadineżada w wyborach prezydenckich z 12 czerwca. Wśród oskarżonych są politycy i dziennikarze z obozu reformatorskiego.

Oskarżonym grozi kara pięciu lat więzienia, ale jeżeli zostaną uznani za "wrogów Boga", mogą otrzymać nawet karę śmierci.

Źródło: PAP