Pięciu członków irańskich sił bezpieczeństwa zginęło w ataku na posterunek w prowincji Sistan i Beludżystan. To kolejny taki atak na funkcjonariuszy w tym regionie. Od kilku dni Iran prowadzi tam operację przeciwko grupom rebelianckim.
Jak podała agencja informacyjna Fars do zamachu doszło w niedzielę w południowo-wschodniej, graniczącej z Pakistanem prowincji Sistan i Beludżystan.
Napastnicy zaatakowali wieżę strażniczą w pobliżu granicy irańsko-pakistańskiej, zaś ofiarami byli członkowie sił Basidż, masowej ochotniczej organizacji paramilitarnej będącej częścią składową Korpusu Strażników Rewolucji Islamskiej. Jak przekazał gubernator prowincji w rozmowie z państwową telewizją napastnicy nie byli ani Beludżami, ani sunnitami, lecz pochodzili z sąsiedniego kraju.
"Po incydencie szybko wysłano jednostki stacjonujące w regionie, aby ścigać przestępców" - przekazała Fars.
Region ten, jeden z najbiedniejszych w Iranie, jest zamieszkany przez mniejszość etniczną Beludżów, która w przeciwieństwie do dominującej w kraju gałęzi szyitów praktykuje islam sunnicki. Beludżowie są mniejszością etniczną zamieszkującą tereny należące do Pakistanu, Iranu i Afganistanu. Domagają się większej autonomii, a z czasem pełnej niepodległości.
Kolejne ofiary zamachów
W ostatnich dniach października w tym regionie dziesięciu funkcjonariuszy policji zginęło w ataku, do którego przyznała się sunnicka grupa dżihadystów Dżaisz al-Adl (po arabsku Armia Sprawiedliwości). Według lokalnych mediów od tego czasu siły irańskie rozpoczęły dużą operację, podczas której zginęło 15 osób, w tym organizator ataku.
Utworzona przed 12 laty Dżaisz al-Adl jest jednym z separatystycznych ugrupowań Beludżów. Ugrupowanie uznawane przez kilka państw za terrorystyczne walczy o niepodległy Beludżystan. Jego przywódca opowiadał się przeciwko wsparciu Iranu dla prezydenta Syrii Baszara al-Assada podczas wojny domowej w tym kraju. W ostatnich latach grupa przeprowadziła w Iranie kilka ataków na funkcjonariuszy bezpieczeństwa i policjantów.
W połowie stycznia Iran ostrzelał siedzibę grupy w Pakistanie, co doprowadziło do spięcia dyplomatycznego między Islamabadem a Teheranem. Pakistan odwołał swojego ambasadora z Teheranu, a dwa dni później wziął odwet, również przeprowadzając naloty na ugrupowanie - tym razem w granicach Iranu. Był to bezprecedensowy kryzys w czterdziestoletniej historii obu islamskich republik - ocenił portal Iran International. Oba państwa wielokrotnie oskarżały się nawzajem o umożliwienie grupom rebeliantów działania ze swoich terytoriów w celu przeprowadzania ataków na terenie sąsiada.
Źródło: PAP
Źródło zdjęcia głównego: Shutterstock