Według przedstawicieli wspólnoty turkmeńskiej rząd regionu autonomicznego Kurdystanu przewiduje budowę rowu, który ciągnąłby się przez większą część liczącej 1000 km linii frontu z dżihadystami z tzw. Państwa Islamskiego (IS).
"Początek podziału Iraku"
Rów ma biec od miasta Rabia, położonego na północnym zachodzie Iraku w pobliżu granicy z Syrią, do miasta Chanakin w prowincji Dijala, na południowym wschodzie kraju, przy granicy z Iranem. Rozpoczęto już jego kopanie wokół Kirkuku i w rejonie miasta Dżalawla pod irańską granicą.
- Uważamy ten rów za początek podziału Iraku. Byłby on wdrożeniem na ziemi przerysowanej mapy geopolitycznej - powiedział agencji AFP szef Irackiego Frontu Turkmeńskiego Arszad al-Salehi.
Zaapelował do premiera Iraku Hajdera al-Abadiego, aby sprzeciwił się konstrukcji transzei i zapowiedział wniesienie pod obrady parlamentu w Bagdadzie sprawy tej kontrowersyjnej konstrukcji.
Rząd w irackim Kurdystanie przyznał, że ostatnio wzmacnia swe fortyfikacje obronne przeciwko IS i zaprzecza, aby chodziło o cele polityczne.
Według rzecznika kurdyjskich bojowników (peszmergów) Dżabbara Jawara rów, o szerokości trzech metrów i głębokości dwóch metrów, "jest systemem obrony przeciwko samochodom pułapkom" używanym przez Państwo Islamskie.
Długa historia bez państwowości
Kurdystan to górzysta kraina historycznie zamieszkana przez wiele ludów i narodów Bliskiego Wschodu, ale przede wszystkim przez Kurdów. Od XVI wieku przedstawiciele tego narodu starali się tworzyć swoją państwowość na terenach dzisiaj obejmujących fragmenty czterech krajów - Iraku, Iranu, Turcji i Syrii.
Kurdowie, którzy w walkach z dżihadystami z tzw. Państwa Islamskiego odnoszą największe sukcesy w regionie, kontrolują duże fragmenty północnego Iraku, który wyzwolili spod wpływów IS, działają też w północno-wschodniej i północnej Syrii. W ramach Iranu jeden z regionów ma minimalną autonomię przyznaną Kurdom przez Teheran. Najwięcej problemów Kurdowie mają od dekad w Turcji, której władze prowadzą z nimi walki. Kurdowie stanowią większość w całej południowo-wschodniej Turcji. Od ub.r. rząd w Ankarze powrócił do walki z kurdyjskimi bojownikami z Partii Pracujących Kurdystanu, którą m.in. USA i Unia Europejska uważają za organizację terrorystyczną. Z rąk tureckich służb i wojska od 2015 r. zginęło już co najmniej kilka tysięcy osób, w tym wielu cywilów.
Autor: adso//kk / Źródło: PAP, tvn24.pl
Źródło zdjęcia głównego: tvn24