Iracka armia przejęła w poniedziałek po południu kontrolę nad miastem Kirkuk. Wcześniej w ciągu kilkunastu godzin opanowała całą prowincję. Władze kurdyjskie zapowiadają odwet, ale jednocześnie dwie największe partie kurdyjskie przerzucają się oskarżeniami.
Irackie elitarne jednostki wojskowe CTF (Counter Terrorism Force) zajęły siedzibę gubernatora prowincji Kirkuk.
Z budynków rządowych i miejsc publicznych ściągnięte zostały flagi kurdyjskie. Decyzję w tej sprawie podjął premier Hajdar Dżawad al-Abadi, który zapowiedział podobne działania na innych terytoriach spornych, czyli terenach zajętych przez Kurdów, ale nie należących formalnie do Regionu Kurdystanu.
Premier poinformował również o wyznaczeniu nowego gubernatora. Wybranego przez radę prowincji Kurda, Nedżmetina Karima miałby zastąpić Rakan Said, który jest Arabem. Według źródeł irackich zajęcie Kirkuku przez siły rządowe przebiegło bez większych problemów. Wcześniej premier Iraku oświadczył, że wydając w nocy rozkaz rozpoczęcia operacji przywrócenia kontroli rządowej nad prowincją Kirkuk, realizował swój konstytucyjny obowiązek obrony integralności terytorialnej Iraku.
Wezwał również kurdyjskie oddziały peszmergów, stacjonujące w Kirkuku, do podporządkowania się władzom federalnym Iraku i współpracy z wojskiem.
Amerykanie wzywają do zachowania spokoju
Tymczasem międzynarodowa koalicja antyterrorystyczna pod przywództwem USA uznała w oświadczeniu opublikowanym na jej stronie internetowej, że starcia między peszmergami a siłami rządowymi były nieporozumieniem i wymiana ognia wynikała ze słabej widoczności we wczesnych godzinach porannych. Koalicja podkreśliła jednak, że nie popiera działań ani strony kurdyjskiej, ani irackiej. Ambasada USA wydała natomiast oświadczenie, w którym wezwała do zachowania spokoju i przerwania wszelkich walk.
Stwierdzono w nim również, że USA popierają wspólną administrację irackiego rządu federalnego i kurdyjskiego rządu regionalnego nad Kirkukiem. Podkreślono też, że prawdziwym, wspólnym wrogiem pozostaje tak zwane Państwo Islamskie (IS).
Peszmergowie zapowiadają odwet
W poniedziałek pojawiła się również informacja o przerwaniu przez władze kurdyjskie produkcji na polach naftowych Bai Hassan i Awana w prowincji Kirkuk.
Władze irackie oskarżyły przy tym kurdyjski rząd regionalny o ewakuację pracowników tych pól w celu zatrzymania wydobycia, dodając, że irackie wojsko do tego nie dopuści. Po kilku godzinach kurdyjski minister ds. ropy poinformował o wznowieniu wydobycia. Dzienne wydobycie na tych dwóch polach wynosi 350 tysięcy baryłek.
Dowództwo Peszmergi oświadczyło natomiast, że dzisiejsze działania armii irackiej w Kirkuku stanowią akt wypowiedzenia wojny narodowi kurdyjskiemu i zapowiedziały odwet. Władze Peszmergi od kilku dni informowały jednak o wysyłaniu dodatkowych oddziałów kurdyjskich oraz koncentracji uzbrojonych cywilów w mieście Kirkuk. Mimo to armia iracka wkroczyła tam bez napotkania oporu.
Przerzucanie się oskarżeniami
Dwie największe partie kurdyjskie, czyli Partia Demokratyczna Kurdystanu (PDK), na czele której stoi prezydent Regionu Kurdystanu Masud Barzani oraz Patriotyczna Unia Kurdystanu (PUK), pozostająca pod wpływem rodziny zmarłego niedawno byłego prezydenta Iraku Dżalala Talabaniego, zaczęły natomiast obarczać się nawzajem winą za poniedziałkowe wydarzenia.
Większość oddziałów Peszmergi znajduje się pod kontrolą PUK albo PDK. W latach 1994-97 między partiami tymi toczyła się kurdyjska wojna domowa.
PUK, do której należy zarówno obecny prezydent Iraku Fuad Masum, jak i dotychczasowy gubernator Kirkuku Karim, wyraziła gotowość do ustępstw wobec rządu irackiego, w tym zmiany gubernatora Kirkuku.
12 października z kierownictwem PUK spotkał się również irański generał Kasem Sulajmani, który ma ogromny wpływ na szyickie Oddziały Mobilizacji Ludowej (PMF), uczestniczące w operacji przejęcia kontroli nad Kirkukiem.
Autor: tas//kg / Źródło: PAP