Funkcjonariusze indyjskich sił bezpieczeństwa omyłkowo otworzyły ogień do grupy górników jadących busem w stanie Nagaland położonym w północno-wschodniej części Indii, zabijając - według informacji agencji Reutera - sześć osób. Masakra wywołała oburzenie mieszkańców. W okolicznej wiosce wybuchły zamieszki, w wyniku których zginęły kolejne osoby.
Do zdarzenia doszło w pobliżu wioski Oting w dystrykcie Mon przy granicy z Mjanmą (dawniej Birmą) w czasie operacji kontrpartyzanckiej, prowadzonej przez oddział indyjskiej armii zwany Assam Rifles. Ogień otwarto, gdy ciężarówka, wioząca około 30 górników, przejeżdżała w pobliżu obozu Assam Rifles - podaje agencja Reutera, powołując się na wysokiego rangą funkcjonariusza policji w Nagaland. Robotnicy wracali z kopalni węgla kamiennego do domu. Gdy po wielu godzinach oczekiwania rodziny zaniepokoiły się losem swych bliskich, wysłały zwiad, który odkrył ciała rozstrzelanych górników. Lokalne media twierdzą, że zastrzelono ich przez pomyłkę.
- Żołnierze mieli dane wywiadowcze o ruchach bojowych w okolicy. Gdy zobaczyli ciężarówkę, pomylili górników z rebeliantami i otworzyli ogień, zabijając sześć osób - powiedział informator agencji Reutera, który chciał pozostać anonimowy.
W wiosce rośnie napięcie
Jak relacjonuje Reuters, gdy wieść o przypadkowej masakrze rozeszła się po wiosce, setki rdzennych mieszkańców otoczyło obóz indyjskich sił bezpieczeństwa. - Palili pojazdy Assam Rifles i starli się z żołnierzami przy użyciu prymitywnej broni - powiedział agencji informator z miejscowej policji. Jak dodał, wojskowi zareagowali na ataki mieszkańców, zabiciem kolejnych osóob.
Według najnowszych doniesień łącznie tego dnia zginęło co najmniej 15 osób, w tym 14 cywilów i jeden indyjski żołnierz. Co najmniej 12 cywilów i kilku członków służb bezpieczeństwa zostało rannych - poinformował przedstawiciel resortu obrony Indii.
Lokalne władze zapewniają, że policja kontroluje sytuację w regionie.
Jak pisze Reuters, mieszkańcy Nagaland w przeszłości wielokrotnie oskarżali siły bezpieczeństwa o omyłkowe ataki na cywilów w trakcie operacji kontrpartyzanckich, wymierzonych w lokalne grupy rebeliantów.
Lokalne władze zapowiadają śledztwo
Indyjski minister spraw wewnętrznych Amit Szah wydał w niedzielę oświadczenie, w którym zaznaczył, że jest "boleśnie dotknięty" śmiercią mieszkańców stanu Nagaland spowodowaną strzelaniną. "Władze stanowe szczegółowo zbadają to zdarzenie i zrobią wszystko co w ich mocy, by sprawiedliwości stało się zadość" - obiecał rodzinom ofiar na Twitterze.
Neiphiu Rio, mer miasta Oting, w pobliżu którego doszło do strzelaniny, zaapelował do mieszkańców o zachowanie spokoju. Powiadomił też, że zarządził złożenie wniosku do prokuratury o wszczęcie śledztwa w sprawie. Zapewnił, że winni zostaną ukarani. Dodał, że do tragedii doprowadził "błąd wywiadowczy".
Źródło: Reuters, PAP
Źródło zdjęcia głównego: Mapy Google