28-letni Ilan Shor, który kierował jednym z banków związanych z aferą, powiedział, że to nie on stoi za wyprowadzeniem z mołdawskich banków miliarda dolarów. Sprawa, która wyszła na jaw w kwietniu i wstrząsnęła Mołdawią, wciąż pozostaje niewyjaśniona, a mołdawscy politycy i biznesmeni przerzucają się winą.
W maju przewodniczący mołdawskiego parlamentu ujawnił raport amerykańskiej firmy audytorskiej Kroll. Wynikało z niego, że 28-letni Ilan Shor był głównym sprawcą i beneficjentem bardzo skomplikowanego łańcucha transakcji trzech mołdawskich banków, co skutkowało tym, że miliard dolarów "wyparował".
Rząd Mołdawii był zmuszony zagwarantować depozyty klientów tych banków, co przyczyniło się do powiększenia deficytu budżetowego o kwotę odpowiadającą 15 procent PKB tego kraju.
W marcu mołdawska policja przesłuchała Shora, a 6 maja zastosowano wobec niego 30-dniowy areszt domowy. Shor wystartował jednak w wyborach lokalnych 14 czerwca i... został burmistrzem 30-tysięcznego Orgiejowa we wschodniej Mołdawii, niedaleko granicy z Naddniestrzem.
Kebab z wkładką dolarową
Ilana Shor zapewnił w wypowiedzi dla BBC, że Banca de Economii, z którego wyprowadzono pieniądze, borykał się z problemem złych kredytów, zanim został jego prezesem, czyli jeszcze przed jego prywatyzacją.
- Kiedy przejęliśmy bank, byliśmy przerażeni - powiedział. - W księgach była dziura wielkości 7 miliardów lejów [ok. 372 miliony dolarów - red.].
Jak w czwartek zrelacjonowali dziennikarze BBC, Shor przyjął ich w luksusowej rezydencji w Kiszyniowie. Udzielając wypowiedzi, trzymał w ręce kebaba na patyku, z banknotami dolarowymi wetkniętymi w mięso.
Ilan Shor urodził się w 1987 roku w Tel Awiwie w rodzinie mołdawskich Żydów, którzy wyemigrowali do Izraela w latach 70., a która w 1990 roku wróciła do Mołdawii. Po śmierci ojca w 2005 roku, Shor odziedziczył po nim szereg firm, w tym sieć sklepów wolnocłowych.
Miliard utopiony w podwórku
Z raportu Krolla wynika, że Banca de Economii w latach 2012-2014 udzielił pożyczek pięciu mołdawskim firmom, które z kolei natychmiast przelały pieniądze za granicę, do podmiotów w Wielkiej Brytanii i Hongkongu.
Dziennikarze BBC, którzy udali się pod adres jednej z tych mołdawskich firm, znaleźli stary warsztat samochodowy i podwórko z lokalami do wynajęcia, w których, jak podali, "trudno byłoby rozprostować ręce". Podmiotowi, który tu krótko miał swoje biuro, nie przeszkodziło to pożyczać kwot sięgających setek milionów dolarów od Banca de Economii.
Według raportu Krolla, wszystkie te firmy były powiązane z Ilanem Shorem. Shor stanowczo zaprzeczył rewelacjom raportu Krolla, twierdząc, że nie zawiera nic odkrywczego poza "wycinkami z różnorakich artykułów prasowych".
Rosyjski łącznik
Vasile Sarco z mołdawskiego Urzędu Przeciwdziałania Praniu Pieniędzy prowadzi śledztwo nie tylko w sprawie zniknięcia miliarda dolarów z banków, które wyszło na jaw w kwietniu, ale także operacji "wyprania" 20 miliardów dolarów, które poprzez Mołdawię trafiły do Unii Europejskiej.
Według Sarco w obu przypadkach sprawca posłużył się firmami-wydmuszkami w Wielkiej Brytanii (jak ustaliła BBC miały nie bardziej realne siedziby niż te z Mołdawii). Mołdawianin jest przekonany, że pewna "gruba ryba" w Rosji kierowała wcześniejszą procedurą prania pieniędzy.
- Przeanalizowaliśmy charakter tych transakcji - powiedział Sarco. - Wszystkie elementy układanki pozwalają nam myśleć, że ta sama "gruba ryba" pomogła Shorowi.
Urzędnik odmówił jednak podania nazwiska Rosjanina. Przekazał tylko, że ów mężczyzna ma obywatelstwo mołdawskie i rosyjskie i kontroluje niektóre banki w Mołdawii.
Prokurator generalny Mołdawii wyraził jednak wątpliwość, że za wszystkim stoi jeden "mózg".
- Dla nas główną kwestią jest, dlaczego pieniądze Banca de Economii były przedmiotem defraudacji, kiedy bank należał do państwa, i dlaczego to się ciągnęło po jego prywatyzacji - powiedział prokurator generalny Corneliu Gurin. Dodał, że śledztwo prokuratury bada transakcje tego banku od 2007 roku, czyli operacje przeprowadzane długo przed tym, jak bank przejął dwudziestolatek.
Mołdawska prokuratura postawiła Shorowi jak dotąd tylko jeden zarzut - niegospodarności, kiedy kierował Banca de Economii.
"Oni wszyscy kradną"
Mołdawskie społeczeństwo jest tak nieufne wobec polityków, że nie obwiniają tylko Ilana Shora, ale cały mołdawski establishment. W maju na ulice Kiszyniowa wyszły w proteście dziesiątki tysięcy osób. Powstały Ruch Godności i Prawdy domaga się wyjaśnień od polityków oraz ukarania winnych.
- To jest rozczarowanie. Rozczarowanie całą klasą polityczną - skomentował przewodniczący parlamentu Andrian Candu, który ujawnił raport Krolla.
- Rozczarowanie tym, że rzeczy tak stoją, ponieważ nie zdołaliśmy zbudować funkcjonujących instytucji... Więc politycy powinni się obudzić z letargu - mówił Candu.
Według przewodniczącego afera oddala perspektywę wejścia Mołdawii do Unii Europejskiej.
Stabilność polityczna Mołdawii wisi na włosku. W ostatnich wyborach lokalnych, podobnie jak parlamentarnych, ugrupowania proeuropejskie i prorosyjskie zdobyły niemal równe poparcie. Proeuropejski rząd Chirila Gaburiciego podał się 12 czerwca do dymisji po tym, jak prokuratura wszczęła śledztwo w sprawie sfałszowania dyplomu premiera.
- Oni wszyscy kradną - powiedziała korespondentowi BBC kobieta na ulicy Kiszyniowa. - Wszyscy uważamy, że nasz rząd okrada nas ze wszystkiego, co może - dodała.
Niemniej jednak, już po ujawnieniu raportu Krolla i będąc w areszcie domowym, został wybrany burmistrzem Orgiejowa - poparło go 62 procent głosujących mieszkańców miasta. Jak zasugerował korespondent BBC, do zwycięstwa Ilana Shora mogły się przyczynić plastikowe siatki z pastą do zębów, szamponem i mydłem, które rozdawano wyborcom na jego spotkaniach wyborczych.
Autor: fil//gak / Źródło: BBC, tvn24.pl