Jeden z organizatorów pokojowych demonstracji w Hongkongu został napadnięty przez zamaskowanych napastników uzbrojonych w nóż i kij bejsbolowy - przekazały lokalne media, powołując się na informacje przekazane przez samego napadniętego. Według tych doniesień, Jimmy'emu Shamowi nic się nie stało, ale towarzyszący mu mężczyzna trafił do szpitala.
Jimmy Sham z Obywatelskiego Frontu Praw Człowieka (CHRF) został zaatakowany, gdy wspólnie z inną osobą jadł obiad w jednej z restauracji w dzielnicy Jordan na półwyspie Koulun - podały hongkońskie media, które o tej sprawie miał poinformować sam napadnięty.
Sham nie został poszkodowany, ale jego towarzysz, który stanął w jego obronie, został kilkakrotnie uderzony kijem i trafił do szpitala z obrażeniami ręki - napisał portal Hong Kong Free Press. Działacz nie ujawnił tożsamości swojego kolegi, ale według dziennika "South China Morning Post" jest to jego asystent.
Aktywista powiedział, że wcześniej tego dnia grupa osób o nastawieniu prorządowym protestowała przeciwko CHRF w związku z rolą, jaką organizacja odegrała w trwających od prawie trzech miesięcy demonstracjach. Określili oni Shama jako "uczestnika zamieszek" i próbowali odebrać mu mikrofon, ale ostatecznie rozeszli się po interwencji policji - podała publiczna stacja RTHK.
Policja odmówiła zgody na kolejny protest
Prodemokratyczny CHRF zorganizował szereg masowych demonstracji przeciwko zgłoszonemu przez władze Hongkongu projektowi nowelizacji prawa ekstradycyjnego, który przewiduje m.in. możliwość odsyłania podejrzanych do Chin kontynentalnych. W jednym z czerwcowych marszów przeszły prawie 2 mln osób, a w tym, który miał miejsce 18 sierpnia, wzięło udział co najmniej 1,7 mln osób - oszacował Front.
CHRF planuje kolejną demonstrację na wyspie Hongkong w najbliższą sobotę, ale policja odmówiła wydania na nią zgody, argumentując to obawami o bezpieczeństwo. Organizator odwołał się od tej decyzji, a jego apelacja ma zostać rozpatrzona w piątek - przekazały władze w czwartkowym komunikacie.
Pokojowe demonstracje CHRF
W Hongkongu często dochodzi do starć radykalnych protestujących z policją, ale demonstracje organizowane przez CHRF są pokojowe. Przed manifestacją z 18 sierpnia Front wielokrotnie apelował do uczestników o zachowanie spokoju, a po jej zakończeniu nie doszło do poważniejszych starć. Wieczorem grupa protestujących zablokowała wprawdzie na krótko jedną z ulic, ale rozeszła się po ostrzeżeniach policji, która oceniła później, że tego dnia protest był "ogólnie spokojny i racjonalny" w porównaniu z wydarzeniami z poprzednich tygodni.
Sobotnia demonstracja planowana jest z okazji piątej rocznicy ogłoszenia przez władze w Pekinie projektu reformy prawa wyborczego Hongkongu. Zgodnie z tym projektem szef administracji regionu miał być wybierany w głosowaniu powszechnym, ale tylko spośród kandydatów zaakceptowanych przez rząd centralny, co hongkońska opozycja uznała za "fałszywą demokrację". Doprowadziło to do masowych protestów znanych jako rewolucja parasolek, a ostatecznie projekt został odrzucony przez hongkoński parlament.
Autor: ft//rzw / Źródło: PAP