Wybory parlamentarne w Hongkongu mogą ponownie się opóźnić. Szefowa tamtejszej administracji Carrie Lam, uznawana za protegowaną Pekinu, przyznała, że data 5 września "nie jest pewna". Opóźnienia może spowodować szykowana przez władze Chin drastyczna reforma systemu wyborczego Hongkongu.
- W tej chwili nie jestem w stanie powiedzieć, czy będziemy mogli utrzymać 5 września jako datę wyborów generalnych do Rady Legislacyjnej – powiedziała w poniedziałek Carrie Lam, używając formalnej nazwy lokalnego parlamentu Hongkongu.
Zgodnie z projektem reform, sprzyjający Pekinowi komitet elektorów, który wybiera już szefów administracji Hongkongu ma też uczestniczyć w nominacji wszystkich kandydatów do tamtejszego parlamentu. Ma również samodzielnie wybierać niektórych posłów. Zmiana ma zagwarantować, że Hongkongiem będą rządzili wyłącznie "patrioci", co według komentatorów oznacza osoby lojalne wobec komunistycznych władz kraju. Zdaniem krytyków może to całkowicie uniemożliwić udział opozycji w życiu politycznym miasta.
Przełożone wybory
Wybory w Hongkongu miały się pierwotnie odbyć we wrześniu 2020 roku. Na fali antyrządowych nastrojów po protestach z 2019 roku obóz demokratyczny liczył na zwycięstwo i przejęcie większości w parlamencie, by blokować inicjatywy rządowe.
Administracja Hongkongu przełożyła jednak wybory o rok, uzasadniając to pandemią COVID-19. Zdaniem demokratów był to tylko pretekst, a władze obawiały się porażki w uczciwym głosowaniu.
Pekin znacznie zacieśnił tymczasem kontrolę nad Hongkongiem, narzucając mu w czerwcu 2020 roku kontrowersyjne przepisy bezpieczeństwa państwowego. Aresztowano wielu opozycyjnych polityków i działaczy, wytoczono im sprawy karne, a wielu innych wyjechało za granicę w obawie przed represjami.
Hongkońskie służby bezpieczeństwa rozpoczęły też kampanię przeciwko działaczom demokratycznym zaangażowanym w przeprowadzone latem 2020 roku prawybory obozu demokratycznego. 47 osobom postawiono zarzut zmowy w celu obalenia władzy państwowej, za co na mocy nowych przepisów może grozić nawet dożywocie.
Celem prawyborów było wyłonienie kandydatów z największymi szansami na zwycięstwo w wyborach. Władze twierdzą, że działacze chcieli przejąć większość w parlamencie, by "sparaliżować rząd", co uznają za działalność wywrotową.
Źródło: PAP