Dwie osoby zginęły w wypadku holenderskiego śmigłowca wojskowego, który rozbił się w niedzielę niedaleko wyspy Aruba na Morzu Karaibskim, która jest terytorium zależnym Holandii. O wypadku poinformowało w poniedziałek holenderskie ministerstwo obrony.
Dowódca holenderskich sił zbrojnych admirał porucznik Rob Bauer powiedział na konferencji prasowej w Hadze, że nie wiadomo, co spowodowało katastrofę śmigłowca.
Maszyna NHI NH90 rozbiła się w niedzielę pod koniec lotu patrolowego około 12 km od Aruby w archipelagu Małych Antyli. Zginęli 34-letnia pilotka śmigłowca Christine Martens i 33-letni koordynator taktyczny Erwin Warnies. Pozostali dwaj członkowie załogi nie odnieśli poważnych obrażeń – przekazał Bauer.
Akcja utrudniona przez warunki atmosferyczne
Na miejsce katastrofy wysłano śmigłowiec ratunkowy straży przybrzeżnej i zespół nurków, który ma znaleźć czarne skrzynki. Akcję utrudnia silny wiatr i wysokie fale.
W sprawie wypadku wszczęto dochodzenie. Do czasu wyników śledztwa wszystkie holenderskie helikoptery NH90 zostaną uziemione do odwołania - podała Agencja Reutera.
Producent śmigłowca, europejskie konsorcjum NHIndustries z siedzibą w Aix-en-Provence we Francji, nie odniosło się na razie do sprawy.
Premier Holandii Mark Rutte przekazał, że był zszokowany informacją o katastrofie i złożył kondolencje rodzinom ofiar.
Źródło: PAP