Rzecznik hiszpańskiego rządu Inigo Mendez de Vigo oświadczył, dzień po kontestowanym przez Madryt referendum w sprawie niepodległości Katalonii, że jest przekonany, iż Unia Europejska nie uznałaby ewentualnej niepodległości tego regionu Hiszpanii.
Według Mendeza de Vigo, gdyby regionalny parlament Katalonii faktycznie jednostronnie proklamował niepodległość, "byłby to dla Europy problem największej wagi". W wypowiedzi dla radia Cadena SER rzecznik dodał, że taka deklaracja niepodległości "nie miałaby żadnych skutków politycznych ani prawnych". Jak tłumaczył przedstawiciel hiszpańskiego rządu, nie wystarczy, by jakaś jedna część wiekowego narodu Hiszpanii ogłosiła się niepodległą; brakuje jeszcze uznania przez społeczność międzynarodową - dodał. Mendez de Vigo podkreślił, że rząd centralny jest gotowy do dialogu z władzami Katalonii, ale uznał, że "bardzo trudne" jest negocjowanie z kimś, dla kogo jedynym celem jest niepodległość.
Mniej niż połowa
Według katalońskich władz, które podały dotychczas niepełne wyniki głosowania, 90 proc. osób biorących udział w referendum opowiedziało się za niepodległością; przeciwnych secesji było około 8 proc. W referendum wzięło udział około 42,3 procent z uprawnionych do głosowania 5,34 miliona Katalończyków.
W nocy z niedzieli na poniedziałek premier Katalonii Carles Puigdemont zapowiedział, że jego rząd przekaże wyniki referendum niepodległościowego do lokalnego parlamentu. Uchwalony przez ten parlament tzw. Akt Przejściowy - nielegalny w opinii hiszpańskiego Trybunału Konstytucyjnego - przewiduje, że na wypadek zwycięstwa w plebiscycie zwolenników secesji samodzielne ogłoszenie niepodległości przez Katalonię miałoby nastąpić w ciągu 48 godzin od ogłoszenia wyników.
Jak poinformował dziennikarzy rzecznik rządu Katalonii Jordi Turull, w referendum wzięło udział około 42,3 procent z uprawnionych do głosowania 5,34 miliona Katalończyków.
Dodał on, że 90 procent z 2,26 miliona osób biorących udział w głosowaniu opowiedziało się za niepodległością. Prawie 8 procent, czyli 176 tysięcy osób było przeciw, a pozostałe głosy były nieważne. Zakładając, że - jak twierdzą władze Katalonii - blokady punktów do głosowania uniemożliwiły wrzucenie kart około 670 tysiącom ludzi, oraz zakładając nawet, że również 90 proc. z nich głosowałoby "za", oznacza to, iż nadal mniej niż połowa uprawnionych opowiedziała się za niepodległością.
Oznacza to, że wyniki te były bardzo podobne do tych z nieoficjalnego głosowania, jakie przeprowadzone zostało w listopadzie 2014 roku. Wówczas spośród 2,3 miliona głosujących 80,8 proc. opowiedziało się za tym, by Katalonia została niepodległym państwem. Kolejne 10,1 proc. widziałoby Katalonię jako państwo, ale bez pełnej suwerenności.
Autor: mtom / Źródło: PAP