Dwie opowiadające się za niepodległością partie, które mają większość w regionalnym parlamencie Katalonii i chcą wkrótce zorganizować referendum w sprawie oderwania się od Hiszpanii, ogłosiły w poniedziałek, że przyspieszają przygotowania prawne do stworzenia niepodległego państwa.
Referendum w sprawie niepodległości Katalonii zaplanowano na 1 października. Po zamachach w Barcelonie i Cambrils z 17 i 18 sierpnia spór między katalońskim rządem a władzami centralnymi w Madrycie zszedł na dalszy plan, ale w najbliższych tygodniach najpewniej znowu się zaostrzy.
W poniedziałek koalicja partii popierających secesję Katalonii pod nazwą "Razem na tak" (Junts pel Si) i rządząca wraz z nią w regionie radykalna lewica niepodległościowa Kandydatura Jedności Ludowej (CUP) położyły podwaliny pod referendum. Przedstawiły Akt Przejściowy, czyli ramy prawne dla okresu przejściowego bezpośrednio po referendum, które zaczęłyby obowiązywać, jeśli w głosowaniu zwyciężyliby zwolennicy niepodległości. Partie ustaliły, że jeszcze przed 1 października przyjmą te przepisy. Akt Przejściowy zawiera postanowienia dotyczące podwójnego katalońsko-hiszpańskiego obywatelstwa i nowego systemu prawnego.
Szef "Razem na tak" w parlamencie w Barcelonie Lluis Corominas wyjaśnił, że chodzi o to, aby "35 dni przed głosowaniem obywatele znali konsekwencje ich głosu", niezależnie od tego, czy popierają oderwanie się Katalonii czy też nie. Corominas poinformował, że jeśli w referendum zwyciężą zwolennicy secesji, to Akt Przejściowy zacznie obowiązywać już 2 października.
Niepewne losy głosowania
Jednak nie jest jasne, czy referendum w ogóle się odbędzie. Centroprawicowy rząd centralny premiera Mariano Rajoya wciąż powtarza, że do głosowania nie dojdzie, ale nie zdradza, w jaki sposób zamierza powstrzymać zorganizowanie głosowania. Najpewniej władze w Madrycie zwrócą się do Trybunału Konstytucyjnego, aby unieważnił Akt Przejściowy, gdy tylko zostanie on przyjęty przez kataloński parlament. - Mogą ogłaszać te przepisy tyle razy, ile im się podoba, ale one nigdy nie wejdą w życie - powiedziało źródło rządowe agencji EFE. Władze centralne od dawna sprzeciwiają się planom ogłoszenia niepodległości przez zamożną i uprzemysłowioną Katalonię. Rząd Rajoya utrzymuje, że referendum, nazywane przez Madryt nieoficjalnym plebiscytem, byłoby niezgodne z hiszpańską konstytucją. Według władz wszyscy Hiszpanie powinni mieć możliwość wypowiedzenia się w kwestii, która dotyczy całego kraju. Rząd przekonuje też, że jeden region nie może samodzielnie organizować referendum. Madryt może liczyć na poparcie partnerów z UE i społeczności międzynarodowej. Bruksela wiele razy ostrzegała, że ogłaszając niepodległość Katalonia automatycznie wyszłaby z Unii.
Głosowanie zorganizowane przez wolontariuszy
W Katalonii żyje 15 proc. ludności Hiszpanii, czyli 7,5 mln spośród 47 mln obywateli. Tymczasem region ten wytwarza aż 20 proc. PKB całego kraju. Katalonia cieszy się znaczną autonomią polityczną i finansową, ma świetnie zorganizowane szkolnictwo z katalońskim językiem nauczania, własne siły policyjne czy kodeks cywilny. Mimo to dumny ze swego języka i historii region od dawna bezskutecznie domaga się jeszcze większej autonomii.
Według najnowszego sondażu zamówionego przez kataloński rząd 49,4 proc. Katalończyków sprzeciwia się niepodległości, a 41 proc. ją popiera. Aż 70 proc. ankietowanych chce, aby głosowanie ws. secesji się odbyło.
Podczas październikowego referendum Katalończycy będą musieli odpowiedzieć na pytanie: "Czy chcesz, aby Katalonia została niepodległym państwem w formie republiki?". Katalońskie władze zapowiedziały, że głosowanie odbędzie się bez udziału urzędników i że zorganizują je wolontariusze.
Podobnie było podczas poprzedniego niewiążącego referendum niepodległościowego z 9 listopada 2014 roku. Wzięły w nim udział tylko 2 mln spośród 5,4 mln uprawnionych i według katalońskich władz za niepodległością opowiedziało się ponad 80 proc. głosujących. Za zorganizowanie referendum, zakazanego przez Trybunał Konstytucyjny, skazano czterech katalońskich przywódców.
Autor: tmw/adso / Źródło: PAP