Miał łowić rok, a nie zszedł na ląd przez sześć. Niewolnictwo na morzu


Wiele spośród wartych 2,5 mld dolarów owoców morza eksportowanych z Tajlandii do Europy i USA jest łowionych w ramach niewolniczej pracy - alarmują organizacje broniące praw człowieka. Przykładem jest historia Samarta Senasooka, który zaciągnął się do pracy na morzu na rok, a w efekcie nie widział lądu przez sześć lat, pracował po 20 godzin dziennie, był bity, zastraszany i nic nie zarobił. Takich przypadków jak on mają być dziesiątki tysięcy.

Senasook spędził w niewoli sześć ostatnich lat, od 2009 roku. Wolność odzyskał przypadkiem pod koniec kwietnia, gdy grupę tajskich łodzi rybackich zatrzymały władze Indonezji pod zarzutem nielegalnych połowów. Już po zejściu na ląd okazało się, że kapitan sfałszował jego dokumenty, przez co mężczyzna nie mógł normalnie wrócić do Tajlandii. Udało się to dopiero przy pomocy organizacji pozarządowej broniącej praw pracownika.

Masowy eksport do USA i UE z nielegalnego źródła?

Rybak opisuje w rozmowie z CNN, że podczas sześciu lat na pokładzie łodzi rybackiej był traktowany jak niewolnik. Musiał pracować po 20 godzin dziennie, często w warunkach wprost zagrażających życiu. Był też regularnie zastraszany i bity. - Kapitan kopał mnie i uderzał pięściami. Krwawiłem z nosa i ust. Teraz szczęka boli mnie zawsze, jak coś żuję - mówi rybak. Wspomina, że chciał popełnić samobójstwo, wyskakując w nocy za burtę, ale powstrzymał go kolega.

Organizacje pozarządowe szacują, że takich ludzi jak Senasook może być w tej chwili na morzu około 3 tys. Według władz Tajlandii w rybołówstwie pracuje 145 tys. osób, z czego 80 proc. to migranci z biedniejszych sąsiednich państw: Birmy, Kambodży i Laosu. Według organizacji pozarządowych na morzu pracuje też armia 200 tys. nielegalnych imigrantów. Nie wiadomo też, ile jest łodzi rybackich. Władze mówią o 57 tys., a organizacje o ponad 100 tys.

Rybołówstwo jest ważnym składnikiem gospodarki Tajlandii. Co roku do Europy i USA są eksportowane owoce morza warte 2,5 mld dolarów. Sposób, w jaki działa ten przemysł, budzi jednak wiele zastrzeżeń. W 2014 roku władze USA zdegradowały Tajlandię do najniższej możliwej rangi w swoim raporcie na temat handlu ludźmi, co w wypadku braku poprawy doprowadzi do obcięcia pomocy finansowej. W kwietniu UE uznała, że władze w Bangkoku "nie współpracują" i nie monitorują dokładnie, jak prowadzone są połowy oraz skąd pochodzą owoce morza eksportowane do UE. Jeśli sytuacja nie zostanie szybko poprawiona, od jesieni Tajlandia może zostać objęta embargiem na eksport produktów rybołówstwa.

Autor: mk//gak / Źródło: CNN