Samoloty, śmigłowce, grecka armia i ponad 800 strażaków - na Półwyspie Peloponeskim w Arkadii trwa rozpaczliwa walka z ogniem. Grecki rząd wyznaczył wysokie nagrody za wskazanie podpalaczy.
Greckim strażakom nadal nie udaje się opanować szalejących od zeszłego piątku pożarów lasów na Peloponezie i wyspie Eubei.
W Elidzie, w zachodniej części Peloponezu, gdzie sytuacja jest najtrudniejsza, w gaszeniu pożarów bierze udział siedem samolotów i cztery śmigłowce. W Arkadii, w centrum półwyspu z ogniem walczą trzy śmigłowce. Ewakuowano tu w sumie 27 wsi. Na Eubei nowe ogniska pożarów pojawiły się w co najmniej trzech punktach - spłonęły lasy w rejonach Marmari, Bety i Neohori.
Z ogniem walczy ponad 800 greckich i zagranicznych strażaków, co najmniej 800 żołnierzy greckiej armii, 20 samolotów gaśniczych i 19 śmigłowców.
Ogień pochłonął tu już 63 ofiary. Wśród ofiar jest m.in. matka z czworgiem dzieci - uciekająca przed pożarem szalejącym w rodzinnej wsi, cała rodzina spłonęła żywcem w samochodzie, ogarniętym przez ogień na autostradzie.
Grecki rząd obiecał nagrody do miliona euro za pomoc w wytropieniu podpalaczy, którzy - jak się uważa - wywołali większość pożarów.
Podpalacze deweloperzy? Grecki prokurator generalny rozpoczął dochodzenie, które ma wykazać, czy tegoroczne przypadki podpalenia można uznać za akty terroryzmu - poinformował w poniedziałek minister ds. porządku publicznego, Wiron Pawlopulos. Tymczasem już pojawiają się pierwsze spekulacje, kto jest winny? Wielu lokalnych burmistrzów o podpalenia oskarża deweloperów, którzy w ten sposób mają pozyskiwać grunty pod inwestycje. Budowa na terenie zalesionym jest zabroniona, pojawiają się zatem przypuszczenia, ze pozbawieni skrupułów deweloperzy dzięki pożarom obchodzą przepisy. W Grecji nie istnieje wykaz przeznaczenia gruntów, nie ma więc rozstrzygającego dowodu, czy spalony teren był strefą leśną czy przeznaczoną pod budowę lub rolnictwo. - Państwo powinno wskazać tereny do natychmiastowego zalesienia, sporządzić mapy i bezzwłocznie uzupełnić rejestr lasów - powiedział przewodniczący stowarzyszenia ateńskich agentów nieruchomości Janis Rewythis.
Od piątku w różnych rejonach kraju zatrzymano kilkanaście osób, a od soboty wobec siedmiu z nich wysunięto oskarżenia i zastosowano areszt. Łącznie od czerwca zatrzymano już 33 osoby, z czego 15 oskarżono o umyślne podpalenie, a 18 o zaniedbania.
Polski MSZ ostrzega przed wyjazdem w niektóre rejony Grecji - Zgodnie z zaleceniem greckich służb ratowniczych, w szczególności na obszarze Peloponezu, zalecane jest powstrzymanie się od poruszania się pojazdami po drogach znajdujących się w sąsiedztwie pożarów - czytamy w komunikacie rzecznika prasowego MSZ Roberta Szaniawskiego. Jak podkreślił, część dróg została całkowicie zamknięta dla ruchu. - Jest to podyktowane koniecznością stworzenia większej swobody poruszania się pojazdów ratowniczych, jak też uniknięcia przypadków odcięcia drogi ucieczki, przy pojawieniu się nowych ognisk pożarowych - zaznaczył w komunikacie. Resort prosi też osoby przebywające w Grecji o zachowanie daleko idącej ostrożności oraz dostosowanie się do poleceń greckich służb porządkowych oraz organów prowadzących akcję ratowniczą.
Od rana w niedzielę do poniedziałku rano w Grecji wybuchło w sumie 89 nowych pożarów - poinformował rzecznik straży pożarnej Nikos Diamandis. Część z nich udało się ugasić.
Z nastaniem świtu akcję wznowiły samoloty gaśnicze - walczą z 42. dużymi pożarami na Peloponezie i w centrum kraju. Sytuację na Peloponezie dodatkowo komplikuje silny wiatr, wiejący z prędkością około 70 kilometrów na godzinę. Na miejscu z ogniem walczy ponad 800 greckich i zagranicznych strażaków, 20 samolotów gaśniczych i 19 śmigłowców.
Winne jest państwo?
Organizacja Greenpeace twierdzi, że głównymi przyczynami pożarów są słabe przepisy dotyczące stref zagospodarowania terenu, brak dbałości ze strony rolników i wielkie wysypiska śmieci. -Jest kilku dobrze znanych "podpalaczy" w Grecji - powiedział szef greckiego oddziału Greenpeace, Nikos Charalambides - są to samoczynne pożary wysypisk, rolnicy palący śmieci, hodowcy wypalający trawy. Ale największym podpalaczem jest państwo - dodaje - które nie określa użytkowania ziemi, pozostawiając podmiejskie lasy na pastwę bezwzględnych deweloperów. Charalambides twierdzi, że brak krajowego rejestru gruntów stwarza wątpliwości, czy dany teren jest lasem, czy nie.
Podmiejskie grunty są łakomym kąskiem dla deweloperów. Oskarżenia wobec nich rzadko jednak znajdują finał w sądach. Za to częstym widokiem są budynki wyrastające na miejscu spalonego lasu.
Według Charalambidesa ogień strawił w tym roku 2,5 mln hektarów, podczas gdy w największych pożarach w roku 1981 - 1,5 mln hektarów.
Prezydent Kaczyński składa kondolencje
W związku z tragedią prezydent Lech Kaczyński wystosował do Prezydenta Republiki Greckiej Karolosa Papouliasa depeszę kondolencyjną.
- Z głębokim ubolewaniem przyjąłem wiadomość o pożarach szalejących w Republice Greckiej, które niszcząc znaczne połacie kraju, spowodowały śmierć ponad 60 osób. Zapewniając o modlitwie i solidarności Narodu Polskiego z Narodem Greckim w tych dramatycznych chwilach, proszę o przekazanie moich najgłębszych wyrazów współczucia bliskim ofiar tej tragedii - czytamy w depeszy.
Międzynarodowe wsparcie Premier Grecji Kostas Karamanlis zaapelował do całej Unii Europejskiej o pomoc. W niedzielę Francja wysłała do Grecji cztery samoloty gaśnicze i ekipę 60 strażaków. Włochy wysłały jeden samolot, a Cypr - 30 strażaków. Oczekiwane są zapowiedziane już samoloty i śmigłowce z Serbii, Izraela, Słowenii, Hiszpanii, Rumunii, Niemiec, Norwegii, Belgii i Austrii. Pomoc zapowiedziały też Stany Zjednoczone i Rosja. W poniedziałek Węgry zadecydowały o wysłaniu do Grecji ekipy strażaków.
W walkę z żywiołem zaangażowano olbrzymią ilość sprzętu i ludzi - w operacjach gaśniczych na terenie całego kraju uczestniczy kilkanaście tysięcy strażaków, blisko 100 samolotów, 80 helikopterów i tysiące ochotników.
Dzięki użyciu samolotów gaśniczych, w niedzielę udało się ograniczyć zasięg pożaru w zachodniej części Peloponezu w rejonie zabytkowych obiektów kolebki igrzysk olimpijskich - Olimpii. Spłonął tu jednak zarówno teren Międzynarodowej Akademii Olimpijskiej jak i gaj, w którym pochowano serce Pierre'a de Coubertina - twórcy nowożytnych igrzysk olimpijskich. Ogień, sięgający momentami wysokości 100 metrów, został powstrzymany w odległości zaledwie kilku metrów od murów muzeum w Olimpii. "Bitwa o starożytną Olimpię została wygrana" - powiedział w niedzielę wieczorem rzecznik greckiej straży pożarnej Nikos Diamandis.
Według oceny rzecznika, w niedzielę pożary obejmowały ponad połowę terytorium kraju. - To bezprecedensowa tragedia - powiedział Diamandis.
Greckie Ministerstwo Porządku Publicznego ogłosiło, że wypłaci od 100 tys. do 1 mln euro nagrody każdemu, kto dostarczy informacji, które przyczynią się do ujęcia podpalaczy lasów. Według nieoficjalnych informacji zatrzymano już kilku podejrzanych. Od soboty w całym kraju obowiązuje stan wyjątkowy. Flagi państwowe w Atenach opuszczone są do połowy masztu na znak żałoby.
Oskarżenia o niekompetencję
Partie opozycyjne oskarżają rząd premiera Kostasa Karamanlisa o niekompetencję. Nagłówki gazet wyrażają oburzenie z powodu braku szybkiego, sprawnego działania władz. Mówią też o wstydzie spowodowanym "załamaniem się państwa". Sprawa pożarów najprawdopodobniej zdominuje debatę polityczną przed przyspieszonymi wyborami parlamentarnymi wyznaczonymi na 16 września.
Tragiczne historie Znane są już niektóre z historii, które towarzyszyły śmierci ofiar - to m.in. emerytka, która odmówiła opuszczenia domu, oraz matka z czworgiem dzieci, którzy próbowali ocalić dom przed spłonięciem. Grecka telewizja 24 godziny na dobę relacjonuje sytuację w kraju; ta jednak nie ulega żadnemu polepszeniu. Mimo wsparcia z całej Europy i ingerencji setek ochotników strażacy wciąż nie potrafią zapanować nad żywiołem. Jest już pewne, że przynajmniej za częścią pożarów stoją podpalacze - policja dysponuje nagraniami, na których można zobaczyć ich przygotowania do dzieła zniszczenia.
Ambasada Polski w Atenach nie dysponuje żadnymi danymi o rannych, bądź zmarłych wskutek pożaru Polakach. Na stałe w tym kraju przebywa blisko 35 tysięcy Polaków, nie znane są jednak dane dotyczące liczby osób przebywających w Grecji na wypoczynku.
W pożarze, który wybuchł w niedzielę na greckiej wyspie Eubea na Morzu Egejskim, zginęło pięć osób, a rannych zostało dwoje ludzi. Spłonęło kilkadziesiąt domów i wiele hektarów gajów oliwnych.
Na zachodnim i środkowym Peloponezie strażacy ewakuowali mieszkańców 27 wiosek. W Elidzie zaginęło ponad 50 osób. Pożar, który wybuchł w piątek, rozszerzył się błyskawicznie, otaczając odległe wioski.
W szalejących od piątku pożarach, powstałych według władz głównie wskutek podpaleń, spłonęło ponad 500 domów, magazynów i budynków przedsiębiorstw oraz dziesiątki tysięcy hektarów lasów.
Łącznie w pożarach zginęły do tej pory co najmniej 63 osoby.
Źródło: PAP