Rzecznik Kremla Dmitrij Pieskow tłumaczy, dlaczego Władimir Putin nie złożył gratulacji prezydentom Ukrainy i Gruzji z okazji Dnia Zwycięstwa. – Nie ma z nimi dialogu – oznajmił. Na liście adresatów, których Putin nie pominął, znaleźli się przywódcy separatystycznych republik.
Dzień Zwycięstwa, obchodzony w Rosji 9 maja, jest okazją do składania życzeń. W tym roku prezydent Władimir Putin złożył je tradycyjnie przywódcom byłych republik radzieckich.
W komunikacie na stronie Kremla poinformowano, że "8 maja Putin wysłał gratulacje z okazji zwycięstwa ZSRR w Wielkiej Wojnie Ojczyźnianej przywódcom Azerbejdżanu, Armenii, Białorusi, Kazachstanu, Kirgistanu, Mołdawii, Tadżykistanu, Turkmenistanu, Uzbekistanu, Abchazji, Osetii Południowej, a także obywatelom Gruzji i Ukrainy". Prezydenci tych dwóch ostatnich państw, Petro Poroszenko i Giorgi Margwelaszwili, zostali pominięci. Pytany o to rzecznik Kremla Dmitrij Pieskow odpowiedział, że "nie ma z nimi dialogu na odpowiednim szczeblu".
"Zapomniany Poroszenko"
- W przypadku Gruzji brakuje jakiegokolwiek dialogu pomiędzy rosyjskimi władzami i kierownictwem tego kraju – podkreślił Pieskow, cytowany przez rosyjską agencję TASS. Stwierdził przy tym, że "Rosja zawsze opowiadała się za utrzymaniem dobrych stosunków z sąsiadami i faktycznie bratnimi państwami".
Ukraiński portal korespondent.net przypomniał, że "w zeszłym roku Putin także złożył życzenia Ukraińcom z okazji Dnia Zwycięstwa, zapominając o prezydencie Poroszence". Prezydent Ukrainy z kolei dziękował przywódcom tych państw, którzy odmówili udziału w paradzie zwycięstwa na placu Czerwonym z okazji jubileuszowej, 70. rocznicy zwycięstwa ZSRR nad faszyzmem.
Na liście adresatów, których prezydent Rosji nie pominął, są przywódcy separatystycznych republik w granicach Gruzji: Abchazji i Osetii Południowej. Rosja uznała ich niepodległość po wojnie w Gruzją w 2008 roku. Wzmocniła na terytoriach zbuntowanych obszarów także swoją obecność militarną.
Autor: tas/mtom / Źródło: TASS, korrespondent.net, Rosbalt