Rosjanie wylądowali w Górskim Karabachu. Mają zapewnić pokój w regionie

Źródło:
PAP

Pierwsze oddziały rosyjskich sił pokojowych dotarły w środę do Górskiego Karabachu - poinformowało ministerstwo obrony Rosji. To wynik porozumienia o przerwaniu ognia, które w nocy z poniedziałku na wtorek zawarte zostało między Armenią, Azerbejdżanem i Rosją.

Jak informuje Moskwa, obecnie na linii rozgraniczającej wojska Armenii i Azerbejdżanu jest około 400 rosyjskich żołnierzy piechoty, którzy na miejsce konfliktu przetransportowani zostali ośmioma samolotami Ił-76. Docelowo ma tam być 1960 członków personelu wojskowego z Rosji, 90 transporterów opancerzonych, 380 sztuk sprzętu samochodowego i specjalnego.

OGLĄDAJ TVN24 W INTERNECIE >>>

Ukraina uważa wojnę za zakończoną

MSZ w Kijowie w wydanym w środę komunikacie uznał wojnę w Górskim Karabachu za zakończoną. Ukraina wyraziła zadowolenie w związku z zakończeniem działań bojowych i podkreśliła, że popiera integralność terytorialną Azerbejdżanu.

Resort wyraził przekonanie, że "następnym krokiem powinno być przywrócenie stabilności i funkcjonowania regionu oraz kontynowanie międzynarodowych wysiłków na rzecz osiągnięcia całkowitego uregulowania konfliktu w Górskim Karabachu na podstawie prawa międzynarodowego".

Zapewniono, że Ukraina "niezmiennie i bezwarunkowo wspiera integralność terytorialną Republiki Azerbejdżanu w międzynarodowo uznanych granicach". Resort zaznaczył, że jest to "fundamentalna zasada dla Ukrainy, która do tej pory cierpi z powodu rosyjskiej agresji i część terytoriów której jest pod tymczasową okupacją Rosji".

W środę prezydent Azerbejdżanu Ilham Alijew oświadczył na spotkaniu z przedstawicielami sił zbrojnych, że wojna w Górskim Karabachu jest zakończona - podała agencja TASS. Dodał, że Baku będzie domagać się odszkodowania od Armenii. - Będzie przeprowadzona ewidencja wszystkich materialnych i moralnych strat, wszystkich zniszczeń i zwrócimy się do sądu międzynarodowego - oznajmił.

"Jeśli walki trwałyby dłużej, prawdopodobnie upadłyby Stepanakert, Martuni, Askeran"

Premier Armenii Nikol Paszynian oświadczył, że jego kraj był zmuszony do podpisania porozumienia, aby uniknąć katastrofy militarnej. - Jeśli walki trwałyby dłużej, prawdopodobnie upadłyby Stepanakert, Martuni, Askeran. Później tysiące naszych żołnierzy zostałyby otoczone, a to oznaczałoby nasz upadek. Byliśmy zmuszeni do podpisania tej umowy - powiedział, cytowany przez agencję TASS.

Tymczasem w środę w stolicy Armenii Erywaniu pojawiły się demonstracje przeciwników umowy z Azerbejdżanem. Doszło do aresztowań, a wśród zatrzymanych znalazł się m.in. lider największej partii opozycyjnej Dostatnia Armenia, biznesmen Gagik Carukjan, który był jednym z inicjatorów protestów.

Porozumienie pokojowe w Górskim Karabachu

W nocy z poniedziałku na wtorek Armenia, Azerbejdżan i Rosja podpisały porozumienie o przerwaniu ognia w regionie Górskiego Karabachu, zgodnie z którym obie strony konfliktu m.in. zatrzymują się na zajmowanych przez siebie pozycjach, a na linię rozgraniczenia pomiędzy nimi zostaną wprowadzone rosyjskie siły pokojowe i rozmieszczone wzdłuż tzw. korytarza laczyńskiego, łączącego Armenię z Górskim Karabachem.

Porozumienie to oznacza, że Azerbejdżan zachowa część terytoriów, w tym na terenie separatystycznej enklawy, które przed wznowieniem konfliktu 27 września były kontrolowane przez Ormian.

Konflikt w Górskim KarabachuPAP/Reuters

Autorka/Autor:ft/adso

Źródło: PAP

Tagi:
Raporty: