W National Football League wśród aktywnych graczy tego jeszcze nie było. - Mam ogromną nadzieję, że pewnego dnia takie oświadczenia, jak to moje, nie będą już potrzebne - mówi w przełomowym nie tylko dla świata sportu nagraniu Carl Nassib, dokonując tym samym coming outu.
21 czerwca, poniedziałek. Dzień historyczny, wydarzenie za wykraczające bardzo daleko poza horyzont sportu. Milowy krok.
Minuta, co do sekundy, tyle wyznanie to zajęło. Słowa, które komuś mogą wskazać drogę, jak godnie i szczęśliwie żyć, innym życie być może i uratować.
"Cześć, co słychać? Nazywam się Carl Nassib, stoję przed moim domem w West Chester w Pensylwanii. Chciałem wam powiedzieć, że jestem gejem. Zamierzałem to zrobić już od jakiegoś czasu i wreszcie czuję się na tyle komfortowo, że wyrzucam z siebie te słowa".
Życzliwość, wsparcie i gratulacje zaczynają napływać lawinowo, z każdej strony, w tym od kolegów z boiska i szefów. "Rodzina NFL jest z Carla dumna" - ogłasza w oświadczeniu komisarz ligi Roger Goodell.
Reakcja fanów jest też natychmiastowa. Bluzy i koszulki z numerem 94, z którym Nassib w ekipie Las Vegas Raiders występuje, wyprzedają się na pniu, stają się towarem luksusowym.
W liczącej ponad wiek historii NFL 28-latek jest pierwszym aktywnym graczem, który zdecydował się na coming out.
Gracz Cowboys pobrał się z ekspertem od spraw urody
To prawda, lata temu Michael Sam był futbolową gwiazdą na poziomie akademickim. Kiedy Los Angeles Rams postawili na niego w drafcie, Sam popłakał się przed kamerą ogólnokrajowej telewizji, a po chwili - wciąż na wizji - pocałował towarzyszącego mu w tej ważnej i wzruszającej chwili swojego chłopaka.
Kariery w NFL nie zrobił, z drużyny wyleciał jeszcze przed końcem obozu przygotowawczego. Próbował potem sił w Dallas Cowboys, ale do składu przebić się nie zdołał.
Prawda, był też Jeff Rohrer, zawodnik tych słynnych Cowboys przez dekadę lat 80. W roku 2018, już na sportowej emeryturze, ogłosił, że jest w związku z Joshuą Rossem, przedstawiającym się jako ekspert od spraw urody. Panowie niedawno się pobrali, w czasie ceremonii Rohrer grał na gitarze, a jego najbliżsi - w tym dwoje nastoletnich dzieci - wspólnie śpiewali. Ich wychowaniem w zgodzie zajmują się teraz we trójkę, z Rossem i byłą żoną.
Do homoseksualnej orientacji przyznawali się i Scott Frantz, i Chip Sarafin, a Conner Mertens ujawnił, że jest osobą biseksualną. Żaden z nich poziomu NFL nigdy jednak nie sięgnął.
Jest w końcu założona w USA i Kanadzie National Gay Flag Football League, liczna i potężna, bo zrzeszająca około 200 rywalizujących o tytuł mistrzowski drużyn - w nawiązaniu do Super Bowl z NFL - w Gay Bowl.
Oświadczenie Nassiba rzecz jasna przebija wszystko.
"Wyzwanie rzucone jednemu z ostatnich bastionów homofobii"
Ameryka przeżyła szok w maju 2013 roku. Tak, wtedy, te osiem lat temu, był to jeszcze szok. Na łamach "Sports Illustrated" opublikowano opowieść Jasona Collinsa, koszykarza NBA, zmieniającego akurat klubowe barwy z Boston Celtics na Washington Wizards. "Kiedyś umawiałem się z kobietami, byłem nawet zaręczony. Zdecydowana większość mojego życia to oszukiwanie innych i ukrywanie prawdy" - mówił Collins, na parkiecie tak zwany środkowy, co nie dziwi, bo ma 213 cm wzrostu.
23 lutego 2014 wybiegł na parkiet, godziny wcześniej podpisując kilkunastodniowy kontrakt ze swoim byłym zespołem New Jersey Nets. Został pierwszym w historii czterech największych zawodowych lig w USA - NFL, MLB, NBA, NHL - gejem, który zagrał w meczu. O dłuższe zatrudnienie, gdziekolwiek, było już jednak trudno, nawet bardzo. Niedługo potem postanowił zatem porzucić koszykówkę. Innego wyjścia nie miał.
Nieelegancko zachował się jedynie wobec byłej partnerki, która poznała prawdę ze "Sports Illustrated" właśnie. Teraz Nassibowi z miejsca pogratulował.
Supergwiazda tenisa, zdobywczyni 18 tytułów wielkoszlemowych w singlu Martina Navratilova, wyjściem Collinsa z szafy była zachwycona. Uznała - wtedy, w roku 2013 - że jego postawa będzie przełomowa. - Wyzwanie zostało rzucone jednemu z ostatnich bastionów homofobii - stwierdziła. - Decyzja Jasona uratuje wiele istnień. Tak, nie przesadzam, jedna trzecia samobójstw wśród nastolatków spowodowana jest ich seksualnością.
Navratilova przekonała się sama, jak ważne jest każde działanie w tej sprawie. Każde. Cofnijmy się w czasie na chwilę. Dawno, dawno temu, w roku 1981, czyli w innej dla tego tematu epoce, w jednym z wywiadów zdradzić zamierzała, że jest biseksualna. Po namyśle poprosiła dziennikarza o wstrzymanie publikacji do czasu, aż będzie gotowa, by mówić o tym publicznie. Niedługo potem określiła siebie jako lesbijkę.
- Ujawnijcie się, zróbcie to, gdziekolwiek się ukrywacie, kimkolwiek jesteście. Gwarantuję, że nigdy nie będziecie tego żałować. Będziecie żałować jednego: że powiedzenie prawdy zajęło wam tak dużo czasu - zaapelowała po wywiadzie Collinsa dla "Sports Illustrated".
"Śniadanie miałem skromne, ale potem zjem cztery obiady"
Wyznanie Nassiba będzie miało dużo większą siłę oddziaływania. Zdecydowanie większą. Powód jest prosty: futbol to w USA sport numer 1, opcja absolutnie najważniejsza dla każdego, kto sportem czynnie chce i na poważnie zamierza się zajmować. Nie baseball, nie hokej, nie koszykówka, nawet ta w wydaniu NBA, o piłce kopanej nie wspominając.
Futbol jest najważniejszy i już. A dzień jego święta - Super Bowl, czyli mecz o mistrzostwo - to szaleństwo w czystej postaci. Szalone jest absolutnie wszystko, co się z nim wiąże. Największe gwiazdy muzyczne występujące w przerwie. Rekordowe ceny za reklamy, w ostatniej edycji 5,6 mln dolarów za 30-sekundowy spot. 100 milionów, mnie więcej, ludzi przed telewizorami tylko w USA, na czele z prezydentem, tracących nad sobą panowanie, wpadających w ekstazę za każdym razem, kiedy piłka leci jak pocisk, a ogromni mężczyźni zderzają się ze sobą z siłą, której nie sprostałby pięściarz wagi ciężkiej.
Uwielbiają każdą historię związaną z futbolem. Futbolistów kochają i podziwiają. Są w nich wpatrzeni i zasłuchani.
Obrazek z roku 2009, Tampa Bay, w Super Bowl grają Arizona Cardinals i Pittsburgh Steelers. Przedmeczowe spotkanie z dziennikarzami. Wrze, kipi, dostać chce się tu każdy. Przy jednym ze stolików siedzi Gabe Watson, przedstawiciel ekipy z Arizony. Przyjemniaczek, Waligóra i Wyrwidąb w jednym, ponad 190 cm, ponad 150 kg. - Śniadanie miałem dziś skromne, ale potem zjem cztery duże obiady - oznajmia. - Mam rodzeństwo, niektórzy bracia są potężniejsi ode mnie - mówi dalej.
- Pan żartuje, prawda? - pada pytanie, pewnie niezbyt mądre.
- A wyglądam, jakbym żartował? - odpowiada Gabe.
Przy sąsiednim stoliku jego kumpel z drużyny, Edgerrin James, też zabawia dziennikarzy osobliwymi opowieściami. - Obiecałem sobie, że kiedy awansujemy do Super Bowl, sprawię sobie coś niezwykłego. Postawiłem na lamborghini, bo niewielu ludzi ma taki samochód. Ja nawet nie lubię prowadzić, przeważnie bywam pasażerem, ale Super Bowl to naprawdę coś wyjątkowego - tłumaczy.
Fenomen futbolu starał się wtedy wyjaśnić Ron Jaworski, znakomitość tego sportu z lat 70. i 80. - Tu trzeba mieć żelazną mentalność. Nic nie może cię złamać, o załamaniu nie wspominając - przekonywał. - Nie ma miejsca na słabości, żadne. Obowiązuje zasada: "ja przeciwko całemu światu". Być może Europejczycy nie zdają sobie sprawy z tego, jak precyzyjnie muszą być przygotowane wszystkie zagrywki. Na każde ustawienie obronne rywala trzeba odpowiedzieć odpowiednim atakiem, są zatem trenerzy od każdej formacji. To ciągłe szachy. A do tego kibice zawsze domagają się agresji i przemocy. Czekają na takie akcje. I one są, bo uniknąć ich nie sposób - wyjaśnił. Nie sposób. On kontuzji, tych poważniejszych, tych wartych odnotowania, ma za sobą 32.
Właśnie tak ma się w USA sprawa z futbolem amerykańskim.
Odwiedzał dzień w dzień obcą osobę w szpitalu
Przed publicznym wyzwaniem Carl porozmawiał z najbliższymi. Nie, nie mieli nic przeciwko, by wykonał ten krok, wspierali go przecież i wspierać nie przestaną.
"Mam cudowne życie, cudowną rodzinę, przyjaciół i pracę. Wszystko, co można sobie wymarzyć" - mówi w nagraniu, tym 60-sekundowym.
Futbolistą był jego ojciec, pan Gilbert. W tej samej uniwersyteckiej ekipie - Delaware - grał potem młodszy brat Carla, John. Ryan, brat starszy, w latach 2014-2015 wystąpił w pięciu meczach NFL w barwach New York Giants. Teraz wielkimi fankami Carla są jego dwie siostry.
On do raju zwanego NFL trafił w roku 2016, zostając zawodnikiem Cleveland Browns. - Jeżeli ktoś miał być na tyle odważny, by publicznie zdecydować się na takie słowa, to właśnie Carl. Zawodnicy bardzo często ukrywają się za maskami, a on zawsze jest sobą - stwierdził Brentson Buckner, trener, który pracował z Nassibem w roku 2018 w Tampa Bay Buccaneers.
Poruszony Derek Carr z Raiders zaraz po deklaracji Nassiba wysłał do "Las Vegas Review-Journal" własne oświadczenie. "Zawsze powtarzałem, że kolegów z drużyny kocham. Tak właśnie - kocham. W szatni zawsze powtarzamy, że jesteśmy rodziną. Tak właśnie - rodziną. Nic tego nie zmieni. Chcę zdobyć mistrzostwo z Carlem i innymi chłopakami. Tak właśnie - mistrzostwo" - napisał.
O twarzy Nassiba, tej pozaboiskowej, w "USA Today" opowiedziała Kristina Petersen, szefowa biura komunikacji Penn State, zespołu akademickiego, którego barwy reprezentował. Przed laty, w charytatywnym biegu, poznał kobietę zmagającą się z nowotworem mózgu, matkę dwóch chłopców. Jeden z nich miał niekontrolowane ataki złości, nie radził sobie z chorobą mamy. - Carl został przyjacielem tej rodziny - wyjawiła Peterson. - A kiedy stan zdrowia kobiety znacznie się pogorszył, odwiedzał ją w szpitalu. Obcą osobę, dzień w dzień. Nie zostawił jej. Właśnie taki jest poza kamerami, poza fleszami i mikrofonami, których nigdy nie lubił. To człowiek wyjątkowy.
To ona zdradziła też, co Nassib robił tuż po nagraniu oświadczenia. Zadzwoniła do niego, pogratulowała, powiedziała, że trzyma za niego kciuki. Grzecznie podziękował i pokazał w telefonie, że razem z mamą świętują w restauracji, zajadając się sushi, za którym oboje przepadają.
W swoim nagraniu Nassib mówił także o Trevor Project, organizacji zapobiegającej samobójstwom wśród społeczności LGBT, na konto której przelał 100 tys. dolarów. Już wcześniej o donacji wspomniała szefowa Trevor Project, Amit Paley. - Nie zamierzam ujawniać naszych prywatnych rozmów, mogę tylko powiedzieć, że Carl jest bardzo zaangażowany w pomoc, zwłaszcza młodym ludziom LGBT - wyznała.
FC Barcelona zmieniła logo na tęczowe, kapitan niemieckiej reprezentacji gra z tęczową opaską na ramieniu
Coming out Nassiba przez media i organizacje walczące z dyskryminacją odnotowany został bardzo uważnie. Nadzieje z nim wiązane są duże.
- To przełom dla amerykańskiego futbolu, który - jak dobrze rozumiem - w USA ma taki status, jak piłka nożna w Polsce - komentuje w rozmowie z tvn24.pl Cecylia Jakubczak z Kampanii Przeciw Homofobii. - Licząca miliony rzesza kibicek i kibiców tej dyscypliny została niejako zmuszona tym wyznaniem do przejścia przyspieszonego kursu z akceptacji. Zgodnie ze statystykami społeczność LGBT stanowi około 5 procent każdego społeczeństwa i niemożliwym jest, żeby w drużynach NFL nie było gejów. Osoby LGBT były, są i będą, również w sporcie. Homofobia żywi się stereotypami, a Nassib skonfrontował amerykańskie społeczeństwo z jednym z nich. To ważny, a wręcz niezbędny krok, który należy wykonać, żeby wyrzucić homofobiczne przekonania z głowy na symboliczny śmietnik.
Jakubczak twierdzi, że coming out Nassiba jest ważny z kilku powodów. - Wyznanie sportowca może przełożyć się na wzrost akceptacji wśród osób hetero, a z drugiej strony publiczna deklaracja futbolisty ma szansę odegrać znaczącą rolę w życiu osób LGBT i ich samoakceptacji - wyjaśnia. - Mam tu na myśli przede wszystkim młode osoby, które w świecie gwiazd szukają ludzi takich jak one - kogoś, z kim mogą się identyfikować. Co więcej, Nassib swoim zachowaniem przeciera szlak dla kolejnych sportowczyń i sportowców LGBT, którzy póki co siedzą w szafach.
Dlaczego świat sportu, zwłaszcza ten w męskim wydaniu, wciąż ma taki problem z tym tematem? Dlaczego w polskim sporcie żaden zawodnik nie zdecydował się na krok zrobiony przez Nassiba?
- Jak wskazują analizy dotyczące coming outów, czyli otwartego mówienia o swojej nieheteroseksualnej orientacji lub tożsamości płciowej, są one zależne od poziomu homo- i transfobii w kraju, w którym żyjemy. W krajach, w których władza daje przyzwolenie na nienawiść, a prawodawstwo w żaden sposób nie chroni osób LGBT, tych coming outów jest mniej. Podobną zależność można zaobserwować w mikroskali. Funkcjonując w środowiskach, w których homo- czy transfobia są na porządku dziennym, gotowość do wyjścia z szafy, z uwagi na brak poczucia bezpieczeństwa, maleje. Niewykluczone, że tak właśnie jest w świecie sportu - podkreśla Jakubczak.
Przekonuje, że na szczęście obserwujemy zachodzące tu zmiany. - Czerwiec to Miesiąc Dumy społeczności LGBT, z tej okazji między innymi FC Barcelona zmieniła swoje logo w mediach społecznościowych na tęczowe, a kapitan niemieckiej reprezentacji Manuel Neuer rozgrywa mecze z tęczową opaską na ramieniu - wymienia. - To małe gesty, które mają ogromne znaczenie w budowaniu świata opartego na akceptacji i szacunku względem drugiego człowieka.
"Prezesa poprosiłbym o osobną szatnię dla geja"
21 czerwca, poniedziałek, West Chester, stan Pensylwania.
"Mam nadzieję, ogromną nadzieję, że pewnego dnia takie oświadczenia, jak to moje, nie będą już potrzebne. Dopóki tak się nie stanie, będę robił wszystko na rzecz akceptacji i zrozumienia" - deklaruje Nassib.
To w dalekiej Ameryce. A w Polsce? Bywa duszno, bardzo duszno. Jan Tomaszewski, kiedyś wielki bramkarz piłkarskiej reprezentacji, znany jako "człowiek, który zatrzymał Anglię", na rozmowę z Magazynem TVN24 we wrześniu roku 2016 w sprawie Gay Games - bo i taka impreza jest organizowana - zgodził się z dużymi oporami. Uprzedził, że LGBT to zupełnie nie jego bajka. - Toleruję takie zachowanie, ale go nie akceptuję. To jest anomalia, która prędzej czy później doprowadzi do adoptowania przez tych ludzi dzieci, na co mojej zgodny nie ma i nie będzie - oznajmił.
- A co z tymi gejami w szatniach piłkarskich: są, czy ich nie ma?
- To męski sport. Dziewczyny też grają, wiadomo, chodzi mi bardziej o brutalność, o te rozmowy na pewne tematy czy kąpiele pod prysznicem. Jak gej by się czuł w takim środowisku? W czasie kariery nigdy kogoś takiego nie spotkałem. A gdybym spotkał, to z szatni bym wyszedł. Albo poprosił prezesa klubu o osobną szatnię dla geja.
Czy przez te pięć lat Tomaszewski zmienił zdanie? - Nie. I nigdy go nie zmienię - zapewnia, krótko ucinając rozmowę. Odsyła do internetowego wydania "Super Expressu", gdzie komentuje wydarzenia związane z Euro. "Bardzo się cieszę, że Niemcy przegrali (0:2 z Anglią w 1/8 finału - red.). Mówię to z pełną odpowiedzialnością. UEFA zezwoliła na polityczne aspekty, gdy Manuel Neuer, najlepszy bramkarz świata, zademonstrował swoje przywiązanie do pewnej opcji niemalże politycznej" - cytuje byłego reprezentanta gazeta.
Atmosfery przychylności nie było i nie ma, pytanie stawiane od lat jednak powraca: kiedy pierwszy coming out w polskim sporcie, tym męskim, bo w żeńskim jednak się zdarzają? Kto odważy się jako pierwszy? Kto zburzy ten mur?
Twardziele też płaczą. Też mają słabsze dni. Też są gejami.
Autorka/Autor: Rafał Kazimierczak
Źródło: TVN24.pl
Źródło zdjęcia głównego: Amy Lemus/NurPhoto/Getty Images