Niemiecki prezydent Frank-Walter Steinmeier, który w niedzielę złożył wizytę w Jerozolimie, stara się załagodzić napięcia dyplomatycznej między Izraelem i Niemcami. Zapewnił, że relacje obu krajów są wystarczająco silne, by przetrwać "turbulencje".
Steinmeier rozmawiał z prezydentem Izraela Reuwenem Riwlinem w jego rezydencji w Jerozolimie. Po spotkaniu powiedział, że relacje między Berlinem i Tel Awiwem "są tak ważne, że są w stanie wytrzymać takie turbulencje, jakie miały miejsce w ostatnich dwóch tygodniach". Niemiecki prezydent odniósł się do napięć, jakie wywołało odwołanie przez premiera Izraela Benjamina Netanjahu spotkania z przebywającym pod koniec kwietnia w Jerozolimie szefem niemieckiej dyplomacji Niemiec Sigmarem Gabrielem.
Załagodzić kryzys
Premier odmówił wtedy spotkania z ministrem, ponieważ wziął on udział w dyskusji z izraelskimi organizacjami pozarządowymi krytycznymi wobec rządu. Były to grupy obywatelskie Breaking the Silence i Betselem. Pierwsza z nich publikuje anonimowe głosy żołnierzy krytykujących działania izraelskiej armii, a druga dokumentuje naruszanie praw człowieka w ramach polityki budowania izraelskich osiedli na terytoriach okupowanych.
- Niepowtarzalna relacja między naszymi krajami jest zbyt ważna, by można ją było oceniać w kontekście tylko jednej kwestii - podkreślił Steinmeier.
Niemiecki prezydent chce załagodzić kryzys w relacjach między Berlinem i Tel Awiwem, który narastał odkąd Berlin ostro skrytykował uchwaloną w lutym przez władze Izraela ustawę legalizującą budowę 4 tys. mieszkań na ziemiach należących do Palestyńczyków. Zaplanowane na maj konsultacje międzyrządowe zostały wówczas przełożone na termin późniejszy.
Riwlin powiedział po spotkaniu ze Steinmeierem, że "choć niektóre głosy i opinie Izraela są czasem frustrujące i trudne do zaakceptowania, to jest on jednak dynamiczną demokracją".
W programie wizyty Steinmeiera nie ma żadnych spotkań, które mogłyby wywołać poważne kontrowersje, jednak we wtorek w Ramallah będzie rozmawiał z prezydentem Autonomii Palestyńskiej Mahmudem Abbasem.
Autor: lukl\mtom / Źródło: PAP