Emerytowany francuski policjant i były żandarm był najprawdopodobniej znanym francuskim seryjnym mordercą zwanym Le Grêlé - donosi BBC. François Verove miał przyznać się do tego w liście pożegnalnym, który odnaleziono w środę przy jego zwłokach w miasteczku Le Grau-du-Roi. Według prokuratury DNA mężczyzny odpowiada temu, które wykryto na dowodach z kilku miejsc zbrodni. Zwłoki Verove'a odnaleziono kilka dni po tym, jak otrzymał wezwanie na badania DNA w związku z jedną ze spraw związanych z Le Grêlé.
Zbrodnie seryjnego mordercy, nazywanego Le Grêlé, od kilkudziesięciu lat wstrząsały Francją. Do jednej ze spraw Le Grêlé po latach wrócił sędzia śledczy. Rozesłał listy do 750 żandarmów, którzy w latach 1986-1994 stacjonowali w Paryżu. Jednym z nich był 59-letni François Verove - były żandarm i emerytowany policjant. 24 września otrzymał wezwanie, by stawić się na badania DNA, które miały się odbyć pięć dni później. 27 września żona mężczyzny zgłosiła jego zaginięcie.
OGLĄDAJ TVN24 W INTERNECIE W TVN24 GO >>>
Został wezwany na badanie DNA, kilka dni później znaleziono jego ciało i list pożegnalny
Jego ciało znaleziono w środę w wynajętym mieszkaniu w Le Grau-du-Roi, niedaleko Montpellier nad Morzem Śródziemnym. Miasteczko oddalone jest o około 800 kilometrów od Paryża. Przy zwłokach Verove'a odnaleziono list, w którym mężczyzna miał przyznać, że w przeszłości doświadczał "impulsów", dodając, że "pozbierał się z tego".
Zdaniem BBC, mężczyzna w liście prawdopodobnie przyznał się do popełnienia morderstw, jednak nie podał szczegółów dotyczących ofiar oraz okoliczności zbrodni. Zdaniem prokuratury, DNA mężczyzny odpowiada temu, które wykryto w miejscach kilku zbrodni.
Portal dziennika "Le Parisien" donosi natomiast, że jedno ze zdań napisanych przez mężczyznę, brzmiało: "Przyznaję się do bycia wielkim przestępcą, który do końca lat 90. dopuszczał się niewybaczalnych czynów". Podaje też, że mężczyzna miał przedawkować leki.
Zbrodnie wstrząsnęły Paryżem
Zbrodnie, których miał dokonać w latach 80. i 90. Le Grêlé, wstrząsnęły Francją. Jest on wiązany z czterema morderstwami i sześcioma gwałtami. Był tropiony przez brygadę kryminalną od 1983 roku. Do tej pory jednak sprawy te nie zostały rozwiązane. Didier Saban, prawnik reprezentujący ofiary i ich rodziny, ocenił, że zbrodni było więcej, a śmierć Verove'a - gdyby okazał się mordercą - pozostawi wiele pytań bez odpowiedzi.
Przydomek Le Grêlé (z francuskiego - blizny po ospie), którym określano seryjnego mordercę, związany jest z zeznaniami złożonymi w śledztwie dotyczącym zabójstwa 11-letniej Cecile Bloch w 1986 roku. Ciało dziewczynki odnaleziono w jednej z paryskich kamienic. Leżało w piwnicy, przykryte starym dywanem. Władze przekazały wówczas, że 11-latka nosiła ślady gwałtu, duszenia oraz dźgania nożem.
Jej przyrodni brat Luc Richard zeznał, że w dniu morderstwa widział w swej kamienicy mężczyznę, którego twarz pokryta była bliznami po ospie. Richard, który pomagał policji w sporządzeniu portretu pamięciowego, mówił, że jechał windą z mężczyzną, który wydawał się "bardzo pewny siebie". "Powiedział do mnie coś w stylu: 'życzę ci bardzo, ale to bardzo, miłego dnia'" – wspominał w wywiadzie udzielonym w 2015 roku.
Ślady DNA, które odkryto w czasie tego dochodzenia, odpowiadały tym, które znaleziono przy okazji kilku wcześniejszych oraz późniejszych zbrodni. Było to między innymi zabójstwo 38-letniego Gilles'a Politi i Niemki Irmgard Mueller. Według raportów, ta sama osoba była powiązana z morderstwem 19-letniej Karine Leroy. Dziewczyna została znaleziona martwa na skraju lasu ponad miesiąc po tym, jak zaginęła w drodze do szkoły.
Ten sam napastnik miał także zgwałcić 26-letnią Niemkę i dwie dziewczynki w wieku 14 i 11 lat. Osoba ta miała przedstawić się im jako policjant.
"Byliśmy przekonani, że był albo oficerem, albo żandarmem. Zarówno z powodu przemocy, jakiej użył wobec swoich ofiar, jak i przyjętej taktyki" – powiedział France Info TV prawnik ofiar.
Autorka/Autor: akr, ft
Źródło: BBC, Le Parisien, Le Monde