Artykuł może zawierać treści nieodpowiednie dla osób niepełnoletnich. By przejść dalej, wybierz odpowiedni przycisk.
Gisele i Dominique Pelicot byli małżeństwem przez 50 lat, a ich życie długo wydawało się sielanką. Gdy Gisele zaczęła borykać się z niewyjaśnionymi zanikami pamięci, była przekonana, że to początki alzheimera. Prawdę usłyszała od policji: przez lata mąż odurzał ją, gwałcił i zapraszał innych, by robili to samo. Dominique Pelicot przyznał się do wszystkich zarzucanych mu czynów. Oprócz niego oskarżonych jest 50 mężczyzn w wieku od 26 do 74 lat. Wielu z nich ma dzieci i jest w związkach. Niektórzy twierdzą, że nie wiedzieli, że Gisele była odurzona w czasie stosunku. Inni przekonują, że myśleli, iż "pozwolenie od męża" wystarczy. Gisele nie chciała procesu za zamkniętymi drzwiami, bo - jak podkreśla - to nie ona musi się wstydzić, a ci, którzy ją skrzywdzili.
Proces, który na początku września rozpoczął się w Awinionie, wywołuje olbrzymie emocje nie tylko we Francji. Głównym oskarżonym jest Dominique Pelicot, były już mąż 71-letniej Gisele, który przez lata podawał jej środki odurzające, by następnie organizować na niej gwałty. Przyznał się do wszystkich zarzucanych mu czynów, grozi mu do 20 lat więzienia. Oprócz niego oskarżonych jest 50 mężczyzn, którzy mieli uczestniczyć w procederze trwającym przez niemal dekadę, od 2011 do 2020 roku.
Zgodnie z francuskimi przepisami Gisele Pelicot mogła uniknąć otwartego procesu i pozostawić swoją historię za zamkniętymi drzwiami. Zdecydowała jednak, że ważne jest, aby cała Francja usłyszała o tym, ją spotkało. Chociaż rozwiodła się z mężem i zmieniła nazwisko, to podczas procesu używa nazwiska Pelicot, żeby - jak tłumaczy - opinia publiczna zachowała je w pamięci. Podkreśla również, że to nie ona musi się wstydzić, a oskarżeni mężczyźni.
Jak opowiadała przed sądem, poznała męża, gdy miała 19 lat. Byli w sobie szaleńczo zakochani, szybko wzięli ślub. Są rodzicami trójki dzieci, mają pięcioro wnuków. Wspierali się podczas problemów zdrowotnych, wspólnie radzili sobie z kłopotami finansowymi, ich związek okazał się silniejszy niż przelotny romans. Zdaniem Gisele Pelicot prowadzili normalne życie seksualne. Zapewniała, że ufała mężowi bezgranicznie. - Myślałam, że mamy mocną relację. Mieliśmy wszystko, by być szczęśliwi - mówiła.
Dominique był elektrykiem, przedsiębiorcą i zapalonym rowerzystą. Gisele przez 20 lat pracowała jako menedżerka w firmie w okolicach Paryża. Gdy przeszła na emeryturę, małżeństwo przeniosło się do Mazan, niewielkiego miasteczka na południu Francji.
Ich życie wydawało się sielanką, Gisele zaczęła jednak borykać się z tajemniczymi problemami zdrowotnymi. Wypadały jej włosy, chudła, miała problemy ginekologiczne i - co niepokoiło ją najmocniej - nie pamiętała niektórych nocy, czasem dni. Jak opowiadała przed sądem, zdarzało się, że budziła się rano i nie mogła przypomnieć sobie, że poprzedniego wieczoru oglądała film, jak dostała się do łóżka, czy pożegnała się z dziećmi. Była tak bardzo zaniepokojona swoim stanem, że zrezygnowała z prowadzenia samochodu. Była przekonana, że to początki alzheimera lub guz mózgu. W ciężkiej sytuacji wspierał ją mąż, woził do specjalistów. Nikt nie potrafił jednak wyjaśnić, co się z nią dzieje.
Prawdę poznała dopiero pod koniec 2020 roku, gdy policja wezwała ją na posterunek. Dowiedziała się, że jej mąż przez niemal dekadę wrzucał jej do jedzenia i picia środki nasenne, gwałcił ją i zapraszał do domu dziesiątki mężczyzn, żeby robili to samo. Według śledczych, mężczyzn, którzy mieli dopuszczać się przestępstwa, mogło być ponad 80, jednak do tej pory policji udało się zidentyfikować 50 z nich, którzy właśnie stanęli przed sądem.
Dominique Pelicot wpadł, bo przyłapano na próbie filmowania intymnych miejsc kobiet w jednym ze sklepów. Gdy śledczy zaczęli sprawdzać jego urządzenia elektroniczne, znaleźli sceny gwałtu utrwalone na zdjęciach i filmach. Policja użyła ich potem do namierzania pozostałych mężczyzn.
Gisele przyznała przed sądem, że nie miała o niczym pojęcia. Wspominała tylko jedną sytuację, która wydała jej się niepokojąca - gdy mąż podał jej piwo o dziwnym kolorze, które następnie wylał do zlewu. Teraz uważa, że testował w ten sposób różne metody odurzania jej. - Straciłam dziesięć lat mojego życia, nigdy ich nie odzyskam - podkreślała.
Powiedziała, że gdy w dowiedziała się o ustaleniach policji, myślała o popełnieniu samobójstwa, ale z pomocą dzieci i przyjaciół zaczęła odbudowywać swoje życie. Sprzedała większość rzeczy z ich wspólnego domu i wyprowadziła się. - Postaram się odbudować swoje życie, chociaż nie wiem jak - przyznała.
Przekrój francuskiego społeczeństwa
Dominique Pelicot przekonywał policję, że wszyscy mężczyźni wiedzieli, że odurzał żonę, aby ją zmusić do uległości. Mieli też przestrzegać ustalonych przez niego zasad, aby mieć pewność, że się nie obudzi.
Jak zauważa "New York Times", oskarżeni mężczyźni to prawdziwy przekrój francuskiego społeczeństwa. Są wśród nich kierowcy ciężarówek, żołnierze, pracownicy handlowi, strażnik więzienny, pielęgniarz, ekspert IT pracujący dla banku czy lokalny dziennikarz. Mają od 26 do 74 lat. Wielu z nich ma dzieci i jest w związkach.
Większość z oskarżonych o gwałt mężczyzn nie przyznaje się do winy. Niektórzy twierdzą, że zostali oszukani, bo nie wiedzieli, że uprawiają seks z odurzoną kobietą. Inni przekonują, że zostali zwabieni przez jej męża na "figlarne spotkanie w trójkącie", a Dominique Pelicot miał mówić im, że żona udaje, że śpi, bo jest nieśmiała. Niektórzy przekonują, że mieli "pozwolenie od męża" i uznali, że to wystarczy. Cześć miała wierzyć, że kobieta zgodziła się na podanie narkotyków.
- To wywołuje ciarki – tak skomentował te argumenty Antoine Camus, prawnik Gisele. Dodał, że jeśli w 2024 roku rozumienie pojęcia zgody na kontakty seksualne jest na takim poziomie, to Francja jako kraj ma "dużo, dużo pracy do wykonania”.
Problem z definicją gwałtu we francuskim prawie
"New York Times" zwraca uwagę, że proces odbywa się w momencie, kiedy we Francji trwa debata na temat tego, jak prawo chroni ofiary przestępstw seksualnych. Gwałt jest zdefiniowany we francuskim prawie jako "akt penetracji seksualnej" popełniony z użyciem "przemocy, przymusu, groźby lub zaskoczenia". Jednak część francuskich parlamentarzystek chce zmienić przepisy i domaga się wprowadzenia wyraźnego zapisu o tym, że każdy seks bez zgody jest gwałtem, że zgodę można wycofać w dowolnym momencie i że nie może być mowy o zgodzie, jeśli do stosunku dochodzi w sytuacji, w której ofiara jest odurzona lub jej osąd jest w inny sposób ograniczony.
CZYTAJ TEŻ: Seks "na śpiocha" za pół roku w świetle prawa będzie gwałtem? "Nikt nie robi nam tutaj łaski"
- We Francji istnieje pewien rodzaj naiwności w kwestii przestępców seksualnych, pewien rodzaj zaprzeczenia - mówi cytowana przez "NYT" francuska parlamentarzystka Sandrine Josso, która kierowała parlamentarną komisją badającą, jak we Francji traktowane są przypadki wykorzystywania seksualnego po podaniu środków odurzających. Ona sama oskarżyła jednego z senatorów o dosypanie jej do szampana ecstasy i próbę napaści seksualnej.
Josso ma nadzieję, że proces w Awinionie zwróci uwagę na wykorzystywanie środków odurzających do "polowań na kobiety", a także jasno pokaże, że przestępcą seksualnym może się okazać każdy.
Źródło: New York Times, tvn24.pl
Źródło zdjęcia głównego: AP/EPA/GUILLAUME HORCAJUELO