Francja nie będzie podejmować działań w Syrii w pojedynkę, chce stworzyć koalicję państw, które poprą akcję wojskową przeciw syryjskiemu reżimowi za to, że dokonał ataku chemicznego w Damaszku - oświadczył francuski premier Jean-Marc Ayrault.
- Takiego postępowania nie można pozostawić bez reakcji - podkreślił szef rządu w Paryżu po przedstawieniu w parlamencie raportu wywiadu dotyczącego Syrii. - Francja nie powinna działać sama. Prezydent wciąż pracuje nad tym, aby w jak najkrótszym czasie powołać koalicję - dodał. - Francja jest zdeterminowana, by ukarać użycie broni chemicznej przez reżim prezydenta Syrii Baszara el-Asada - zaznaczył Ayrault. - Celem jest bądź obalenie rządu, bądź wyzwolenie kraju - powiedział.
Francuzi obwiniają reżim
Według odtajnionego dokumentu francuskiego wywiadu to siły lojalne wobec prezydenta Syrii Baszara el-Asada przeprowadziły atak chemiczny na przedmieściu Damaszku 21 sierpnia. Dziewięciostronicowy dokument sporządzony przez służby wywiadowcze został w poniedziałek przedstawiony parlamentarzystom. Wymieniono w nim pięć czynników wskazujących na odpowiedzialność Asada za ten atak, w którym - według informacji Waszyngtonu - zginęło ponad 1,4 tys. ludzi. Rząd francuski rozpowszechnił też w internecie podsumowanie raportu wywiadu. Jak zaznaczył, "atak z 21 sierpnia mógł zostać zorganizowany i dokonany tylko przez reżim", wspomina o "masowym wykorzystaniu i skierowaniu środków chemicznych przeciw ludności cywilnej". Francuska opozycja domaga się głosowania w parlamencie w sprawie ewentualnej akcji militarnej przeciwko Syrii. Socjaliści odrzucają to, wskazując na konstytucyjne prawo prezydenta do podjęcia decyzji w tej kwestii. Debata na temat Syrii ma się odbyć w parlamencie francuskim w środę, ale nie przewidziano głosowania.
Autor: mk//bgr / Źródło: PAP