Propozycja stworzenia stałej amerykańskiej bazy pod nazwą "Fort Trump" to element większego pytania: czy prezydentowi USA Donaldowi Trumpowi zależy na racjonalnej strategii, czy też na zadowalaniu ludzi, którzy go chwalą - zauważył w piątek "Washington Post", zwracając uwagę, że w tym samym czasie USA wycofują siły z Syrii i Afganistanu. O trwających negocjacjach w sobotę wypowiedział się także polski prezydent Andrzej Duda.
"Syria i Afganistan tracą żołnierzy USA, ale rozmowy o 'Fort Trump' idą dobrze - twierdzi Polska", tak swój piątkowy artykuł zatytułowała amerykańska gazeta "Washington Post", przypominając decyzję Donalda Trumpa o wycofaniu sił USA z Syrii oraz nawiązując do doniesień medialnych o planach dużej redukcji sił USA w Afganistanie.
Sojusznicy USA i sojusznicy Trumpa
"Są sojusznicy USA i są sojusznicy Trumpa" skomentowała gazeta, dodając, że "polski rząd w ostatnich miesiącach starał się zaliczać do obu kategorii".
"Jednak nieco zadziwiające jest, że rozmowy o stałej obecności USA na polskiej ziemi w celu odstraszania Rosji wydają się posuwać do przodu mimo zadawania przez Trumpa pytań o przyszłość NATO" - napisał "WP". Przywołał w tym kontekście ostatnie wypowiedzi przedstawicieli polskiego rządu, m.in. ministra obrony Mariusza Błaszczaka.
Gazeta przypomniała też wrześniową konferencję w USA, na której polski prezydent po raz pierwszy zaproponował nazwanie ewentualnej amerykańskiej bazy stworzonej w Polsce mianem "Fort Trump". Zdaniem "WP" ta konferencja "zostanie zapamiętana jako metafora większego pytania, które Polska zadaje sobie razem z innymi europejskimi sojusznikami USA, odkąd Trump został prezydentem: czy zależy mu na racjonalnej strategii, czy też na zadowalaniu ludzi, którzy go chwalą".
"Polska wciąż ma jeden z najwyższych wskaźników poparcia dla Trumpa spośród wszystkich państw, co umożliwia prawicowemu rządowi publicznie i wielokrotnie chwalić Trumpa w sposób, który wywołałby gdzieś indziej natychmiastową reakcję" - stwierdza gazeta.
"Generał nie był pozytywnie nastawiony"
O pracy na rzecz zwiększenia stałej obecności amerykańskich wojsk na polskiej ziemi wypowiadał się w sobotę w radiowej Trójce prezydent Andrzej Duda. Ocenił on, że zapowiedziane na luty odejście obecnego sekretarza obrony USA, Jamesa Mattisa, może ułatwić rozmowy na ten temat.
- Nie jest tajemnicą to, że pan generał nie był pozytywnie nastawiony do idei tworzenia bazy w Polsce, więc z tego punktu widzenia być może rozmowy będą łatwiejsze - powiedział prezydent. - Był nastawiony dosyć sceptycznie. Może nie to, że był przeciwny, ale patrzył na to z dystansem, takie przynajmniej informacje do mnie docierały - dodał.
Andrzej Duda przypomniał, że liczba i wielkość baz oraz sposób stacjonowania amerykańskich wojsk są nadal przedmiotem rozmów, na przykład przed kilku dniami podczas wizyty prezydenckiego ministra Krzysztofa Szczerskiego w USA, i będą ostatecznie zależeć od decyzji politycznych i wojskowych władz USA.
Prezydent zaznaczył, że wielokrotnie rozmawiał z amerykańskimi politykami i wojskowymi, którzy podkreślali, że "nie budują już takich baz jak w Niemczech, chociażby słynna baza w Ramstein", lecz wolą obecność rotacyjną, która wymaga mniejszych inwestycji, nie powoduje potrzeby sprowadzania rodzin, jest też korzystniejsza militarnie, bo pozwala przeszkolić więcej żołnierzy.
Andrzej Duda zapewnił, że zabiegi o rozmieszczenie kolejnych sił USA to wspólna idea ośrodka prezydenckiego i MON. - Temat jest cały czas otwarty i postaci wzmocnienia amerykańskiej obecności militarnej w naszym kraju mogą być różne - powiedział. - Liczymy na to, że obecność militarna Stanów Zjednoczonych w Polsce się zwiększy - dodał.
USA wycofują się z Syrii
W czwartek sekretarz obrony James Mattis zapowiedział odejście z Pentagonu pod koniec lutego 2019 roku. Oświadczył, że prezydent Donald Trump ma prawo mianować na to stanowisko osobę, której poglądy są bardziej zbieżne z jego własnymi. Mattis, emerytowany czterogwiazdkowy generał Marines, ogłosił rezygnację dzień po zapowiedzi Trumpa wycofania amerykańskich wojsk z Syrii.
Pytany o ocenę tej decyzji i rozwój wydarzeń w Syrii, Duda odpowiedział: - Nie będę oceniał decyzji podejmowanych przez prezydenta największego na świecie mocarstwa. Widocznie uznał, że jest to działanie właściwe.
- Uważam od samego początku, że w Syrii jest potrzeba zaprowadzenia pokoju. Potrzebny jest proces pokojowy i z tego punktu widzenia wydaje mi się, że być może najbardziej właściwa byłaby obecność błękitnych hełmów, czyli żołnierzy pod egidą ONZ, po to właśnie, żeby pokój zaprowadzić - powiedział.
Autor: mm//rzw / Źródło: Washington Post, PAP