Poparcie protestujących przez prezydenta USA Donalda Trumpa oraz niektórych izraelskich polityków "nie było mądre" - czytamy w "FT". Według gazety "wtrącanie się czynników zewnętrznych dostarcza twardogłowym doskonałego alibi, by rozprawić się" z protestami, co może tylko "podkopać przyszłość" prezydenta Iranu Hasana Rowhaniego.
Dziennik zauważa, że Rowhani "wciąż jest największą nadzieją na zmianę". Reformy, które obiecał "zagrażają teokratom oraz Gwardii Rewolucyjnej których siła, przywileje i rozliczne interesy zależą od korupcji w zamkniętym systemie" - odnotowuje "FT".
Twardogłowi chcą "zdyskredytować Rowhaniego"
Prezydent Iranu znajduje się jednak w "potrzasku między dwoma stronami, gdyż jest atakowany przez 'jastrzębi' zarówno w swojej, jak i amerykańskiej administracji" - ocenia "FT". Nie zmienia to jednak faktu, że jego rząd musi "lepiej odpowiadać na uzasadnione żądania społeczeństwa", które "domaga się rezultatów".
"FT" odnotowuje ingerowanie twardogłowych w irańskie demonstracje, którzy wykorzystali "rosnące ceny, by zdyskredytować Rowhaniego". Podobne o początku protestów wyraził się m.in. Trita Parsi, który w portalu CNN we wtorek ocenił, że manifestacje rozpoczęły się od "religijnych twardogłowych", a obecnie "nie mają sprecyzowanych celów oraz przywództwa".
Walka o władzę w ramach reżimu
Według "FT" trwające od 28 grudnia antyrządowe protesty w Iranie ukazują walkę o władze w ramach reżimu. Z jednej strony są "wierzący, że przetrwanie Republiki Islamskiej zależy od polityki twardej ręki, gdyż gospodarczy rozwój doprowadzi do zmiany (...)". Z drugiej strony znajdują się zwolennicy "otwarcia oraz reformy (...)".
W opinii brytyjskiego dziennika wszystkie strony "igrają z ogniem". "Łatwo jest rozpocząć protest, nie zawsze łatwo jest jednak kontrolować jego konsekwencje" - ostrzega gazeta. Szczególnie z "dobrze poinformowanymi i obeznanymi z mediami społecznościowymi młodymi ludźmi", którzy "są rozdrażnieni status quo".
"Irańczycy są zmęczeni reżimem"
Protesty wskazują, że władze kraju "powinny uważać na znaki ostrzegawcze" - czytamy w "FT". "Irańczycy są zmęczeni reżimem, który marnuje środki na 'zagraniczne awantury' zamiast przeznaczać je na rozwój kraju" - ocenia gazeta.
Umowa nuklearna z 2015 roku dała Irańczykom nadzieję na "ponowne połączenie ze światem oraz wejście na globalne rynki". To "pobudziło apetyt na większe zmiany", a "frustracja została przynajmniej częściowo podsycona przez niespełnione oczekiwania" - odnotowuje "FT".
"FT" zauważa, że inflacja w Iranie spada, ropa naftowa jest eksportowana, a gospodarka rozwija się po latach recesji. Wskazuje jednocześnie, że "ilość inwestycji oraz miejsc pracy jest ograniczana przez nowe agresywne amerykańskie sankcje", które nie są związane z programem nuklearnym oraz "niepewność, co do zaangażowania USA w porozumienie nuklearne".
"UE nie powinna ulegać wojowniczości USA, a dalsza presja na reżim, tak jak chciałoby wielu w Waszyngtonie, nie jest rozwiązaniem" - przestrzega "FT". "Mądrzej byłoby pozostać zaangażowanym i zachęcać do stopniowych zmian" - konkluduje dziennik.
Autor: adso / Źródło: PAP