Stała za wyciekiem dokumentów z Facebooka, ujawniła swoją tożsamość

Źródło:
Reuters, BBC

Była menadżerka Facebooka Frances Haugen oskarżyła w niedzielę firmę o przedkładanie własnych zysków nad walkę z mową nienawiści i dezinformacją. Jak poinformowała, jej prawnicy złożyli co najmniej osiem skarg na giganta mediów społecznościowych do amerykańskiej Komisji Papierów Wartościowych i Giełd.

37-letnia Frances Haugen, która pracowała w Facebooku jako product manager w dziale zajmującym się dezinformacją, była w niedzielę gościem programu "60 Minutes" stacji CBS. Ujawniła, że to ona stoi za wyciekami dokumentów, stanowiących podstawę śledztwa dziennika "Wall Street Journal".

OGLĄDAJ TVN24 W INTERNECIE NA TVN24 GO >>>

Śledztwo "Wall Street Journal"

Przed swoim odejściem Haugen skopiowała wiele wewnętrznych dokumentów firmy, które przekazała dziennikarzom "WSJ".

Na ich podstawie gazeta opublikowała serię artykułów, z których wynika m.in., że wprowadzając algorytm treści, portal przyczynił się do zwiększenia polaryzacji w internecie, a także nie podjął kroków w celu zmniejszenia niechęci do szczepień. Z ujawnionych dokumentów wynikało, że celebryci, politycy i inni znani użytkownicy Facebooka byli traktowani w inny sposób niż pozostali internauci - wobec tych profili stosowano odmienne zasady moderowania lub nie stosowano ich wcale - pisze BBC.

"Wall Street Journal" opisał również badania na temat szkodliwego wpływu, jaki Instagram wywiera na nastoletnich użytkowników. Znaczna część młodych ludzi przyznała, że korzystanie z portalu pogłębiło ich problemy związane z wizerunkiem własnego ciała, depresją, myślami samobójczymi czy niepokojami.

Po serii artykułów "WSJ" sprawą zajął się Senat USA. Haugen ma zeznawać przed senacką podkomisją we wtorek.

Wywiad z Frances Haugen w stacji CBS

- Istniały konflikty interesów między tym, co było dobre dla społeczeństwa, a tym, co było dobre dla Facebooka - powiedziała w niedzielę Haugen w telewizji CBS. - Facebook ciągle wybierał optymalizację własnych interesów, takich jak zwiększanie zysków - dodała. Powiedziała, że odeszła z Facebooka na początku tego roku, gdyż była zirytowana polityką firmy.

Haugen mówiła też, że Facebook okłamywał opinię publiczną na temat postępów, jakie firma miała poczynić w ograniczaniu mowy nienawiści i dezinformacji na platformie społecznościowej.

Według byłej menadżerki Facebook został wykorzystany przez organizatorów styczniowych zamieszek na Kapitolu, przyczyniając się do podsycania przemocy. Jak ujawniła, na czas wyborów prezydenckich gigant uruchomił specjalne systemy bezpieczeństwa, które zostały wyłączone niedługo po głosowaniu. - Gdy tylko wybory się skończyły, wyłączyli je z powrotem lub zmienili ustawienia na takie, jakie były wcześniej, stawiając wzrost zysków ponad bezpieczeństwem, a to naprawdę wydaje się zdradą demokracji - oceniła Haugen. 

Oświadczenie Facebooka

W odpowiedzi na ujawnione przez Haugen informacje Facebook wydał oświadczenie, w którym zakwestionował doniesienia kobiety.

"Nieustannie wprowadzamy znaczące ulepszenia, by przeciwdziałać rozprzestrzenianiu się dezinformacji i szkodliwych treści" - zapewniła rzeczniczka Facebooka Lena Pietsch. "Sugerowanie, że zachęcamy do publikowania nieodpowiednich treści i nic nie robimy, jest zwyczajnie nieprawdą" - dodała.

Tuż po emisji wywiadu z Haugen wiceprezes Facebooka ds. globalnych Nick Clegg powiedział na antenie CNN, że twierdzenie, jakoby do wydarzeń z 6 stycznia miało dość z powodu mediów społecznościowych jest "niedorzeczne".

Autorka/Autor:momo\mtom

Źródło: Reuters, BBC