Za 30 lat wylądujemy na Marsie, a w ciągu 10 lat na Księżycu, gdzie zbudujemy Księżycową Osadę – korespondent TVN24 w Brukseli Maciej Sokołowski o europejskich planach podboju kosmosu rozmawiał w programie "7 dni Unia" z byłym dyrektorem Europejskiej Agencji Kosmicznej.
Po raz pierwszy od ponad dekady Europejska Agencja Kosmiczna (ESA) będzie szkolić nowych astronautów. Chętni będą mogli aplikować od 31 marca. ESA, która szykuje zmianę pokoleniową wśród swoich astronautów, zachęca do startu osoby z różnych krajów członkowskich.
Jan Woerner, który do 28 lutego pełnił funkcję dyrektora Europejskiej Agencji Kosmicznej, wyjaśnia, że każdy może się zgłosić, ale są pewne ograniczenia. - Po pierwsze trzeba być zdrowym. Zdrowym fizycznie oraz psychicznie, trzeba mieć silny charakter, bo z pracą astronauty związana jest ogromna presja. Są też ograniczenia wiekowe, ale nie ma dolnego limitu, jednak szukamy ludzi po studiach, z pewnym doświadczeniem, więc powiedzmy, że to przynajmniej 25 lat. Górny limit to, powiedzmy, 50 lat – wyjaśnia.
Były szef ESA podkreślił, że dla ludzkości nie ma końcowego celu. - Tysiące lat temu takim celem było wyjście z jaskini. Potem odkrycie kolejnej doliny, przepłynięcie Atlantyku, następnie podróż na Księżyc i teraz też nie ma ostatecznego celu. Ale patrząc realistycznie, dla tych astronautów celem będzie Międzynarodowa Stacja Kosmiczna, być może nowa stacja zbudowana w pobliżu Księżyca. Możliwe, że niektórzy z nich wylądują też na powierzchni Księżyca – stwierdza Jan Woerner.
- Napędza nas ciekawość. Lecąc na Księżyc czy na Marsa, uczymy się o Ziemi. Na przykład zmiany klimatyczne dostrzegliśmy na Wenus i tak odkryliśmy zmiany klimatyczne na Ziemi. Mars podobnie jak Ziemia ma atmosferę i przed laty miał dużo lepsze warunki niż dziś. Możliwe, że było tam nawet życie, więc jesteśmy ciekawi, czy było tam życie i dlaczego zniknęło, oraz czy to może powtórzyć się na Ziemi – mówi Jan Woerner.
- Ale tak, dlaczego chcemy lecieć na Marsa? Bo jest. Ludzie wspinają się na Mount Everest, dlaczego? Bo jest. To jest w naszym DNA, ludzie zawsze chcą iść dalej. Na biegun północny, na dno oceanów, na Księżyc i tak dalej. To jest w naszym DNA i ciekawość to jest dobra rzecz – przyznaje były szef Europejskiej Agencji Kosmicznej.
"Europejczycy staną na Księżycu w ciągu dekady"
Jan Woerner uważa, że ludzkość potrzebuje 30 lat, żeby człowiek poleciał na Marsa. Podkreśla, że lot na Marsa diametralnie różni się od podróży na Księżyc. - To nie jest tak, że tylko odcinek podróży jest trochę dłuższy. Żeby polecieć na Księżyc i z powrotem, to zajmuje około tygodnia. Na przykład, gdy w czasie misji Apollo 13 pojawił się problem, to załoga musiała i tak przelecieć naokoło Księżyca, żeby powrócić na Ziemię. W przypadku Marsa podróż zajmie około dwóch lat. Jeśli po 2-3 dniach pojawi się problem, to i tak trzeba przelecieć naokoło Marsa, żeby wrócić i to zajmie i tak dwa lata. Więc to zupełnie inna wyprawa – tłumaczy.
Były szef ESA zwraca uwagę, że niektórzy ludzie porównują lot na Marsa do wyprawy na Antarktydę, ale i to nie jest prawdą. - Nawet jeśli wybierasz się na Antarktydę, gdzie masz zostać przez rok, to i tak wiesz, że możesz w każdej chwili wrócić. A w drodze na Marsa trzeba spędzić dwa lata, bez możliwości powrotu, przy całym promieniowaniu i tego skutkach. Musimy mieć nowe technologie, by to zrobić, przy obecnych nie możemy wysłać ludzi na Marsa – przyznaje.
Europejską Agencję Kosmiczną przed wyprawą na Marsa czeka lot na Księżyc. - Dziś mamy Międzynarodową Stację Kosmiczną, która jest doskonałym miejscem do przeprowadzania badań. Kolejnym etapem jest tak zwana Brama Księżycowa, czyli stacja w pobliżu Księżyca. Myślę, że Europejczycy pojawią się na tej stacji w ciągu 6-7 lat – mówi Jan Woerner. - Jeśli chodzi o powierzchnię Księżyca, to myślę, że staną na niej nie tylko europejskie buty, ale i Europejczycy w tych butach na Księżycu, powiedzmy, że stanie się to w ciągu dekady – dodaje.
Źródło: TVN24