Rząd Erytrei zgodził się wycofać swe wojska ze zbuntowanego regionu Tigraj w Etiopii - poinformował etiopski premier Abiy Ahmed. Do uzgodnień doszło po doniesieniach o zbrodniach popełnianych przez erytrejskich żołnierzy.
Jak poinformował w oświadczeniu urząd premiera, wycofanie wojsk to efekt wizyty Abiya Ahmeda w Erytrei, której wojska razem z etiopskimi siłami rządowymi biorą udział w tłumieniu rebelii w Tigraju. Choć według świadków wojska sąsiada Etiopii były obecne w Tigraju niemal od początku konfliktu, to dopiero niedawno rząd Abiya przyznał ten fakt. Władze Etiopii zapowiedziały, że niezwłocznie przejmą kontrolę nad regionem granicznym.
Abiy oskarżył w oświadczeniu tigrajskich przywódców o wciągnięcie Erytrei do wojny poprzez ataki rakietowe na stolicę kraju Asmarę. Rządzona przez jeden z najbardziej represyjnych reżimów świata Erytrea, od dawna skonfliktowana jest z regionalnymi przywódcami w Tigraju. Jak dotąd Asmara nie odniosła się do komunikatu Addis Abeby.
Od rozpoczęcia wojny w Tigraju w listopadzie 2020 roku informacje na jej temat są trudno dostępne, m.in. ze względu na blokadę informacyjną ustanowioną przez etiopskie władze i dlatego liczba ofiar konfliktu jest nieznana. Dopiero w ostatnich dniach przedstawiciele ONZ zostali wpuszczeni do Tigraju, by prowadzić dochodzenie w sprawie doniesień o zbrodniach popełnianych przez etiopskich i erytrejskich wojskowych, w tym o zabijaniu cywilów i gwałtach.
Mimo ogłoszenia przez rząd Etiopii zwycięstwa w wojnie, walki z siłami Ludowego Frontu Wyzwolenia Tigraju, który dotychczas rządził regionem, wciąż trwają.
Premier Abiy został uhonorowany w 2018 roku Pokojową Nagrodą Nobla za doprowadzenie do końca wieloletniej wojny granicznej z Erytreą. Teraz jest oskarżany o faktyczny sojusz z dawnym wrogiem przeciwko tigrajskim separatystom.
Źródło: PAP
Źródło zdjęcia głównego: shutterstock