Kontrolerzy lotów bezskutecznie próbowali skontaktować się z załogą samolotu linii Ethiopian Airlines, który nie podszedł do lądowania na lotnisku w Addis Abebie, gdzie miał zakończyć swój lot. Okazało się, że obaj piloci zasnęli na wysokości 11 tysięcy metrów - donosi BBC. Ostatecznie załodze udało się bezpiecznie wylądować.
Boeing 737 etiopskich linii lotniczych wystartował w poniedziałek z lotniska w Chartumie do Addis Abeby. Zwykle rejs samolotu pasażerskiego na tej trasie trwa niespełna dwie godziny.
Gdy maszyna zbliżała się do lotniska w stolicy Etiopii, załoga przestała odpowiadać na wezwania stacji kontroli lotów. Okazało się, że obaj piloci zasnęli w trakcie lotu. Szczęśliwie jednak obudzili się, zanim doszło do katastrofy. Samolot wylądował przy drugim podejściu - przekazał serwis internetowy Aviation Herald informujący między innymi o incydentach w ruchu lotniczym.
W komunikacie prasowym linie Ethiopian Airlines poinformowały, że załoga została zawieszona w oczekiwaniu na dalsze dochodzenie w sprawie. "W oparciu o wyniki dochodzenia zostaną podjęte odpowiednie działania" - przekazano. "Bezpieczeństwo zawsze było i pozostanie naszym priorytetem" - dodano.
"Głęboko niepokojące", "jedno z największych zagrożeń"
Jak zwraca uwagę BBC, incydent wywołał mieszane reakcje.
"Nie zrzucałbym winy konkretnie na załogę etiopską - to coś, co może się przydarzyć każdej załodze na świecie. Wina spoczywa na korporacji" - czytamy w jednym z komentarzy zamieszczonych na portalu Aviation Herald. Inny internauta zasugerował, że w tej sytuacji jest tylko jedno wyjście. "Wypowiedzenie. Koniec historii. Kropka" - napisał.
Analityk lotniczy Alex Macheras nazwał incydent "głęboko niepokojącym". "Przemęczenie pilotów nie jest niczym nowym i nadal stanowi jedno z największych zagrożeń dla bezpieczeństwa lotniczego" - napisał ekspert na Twitterze.
Źródło: BBC, Aviation Herald
Źródło zdjęcia głównego: Markus Mainka/Shutterstock