Premier Estonii Kaja Kallas oświadczyła w wywiadzie dla telewizji ERR, że nie zamierza podawać się do dymisji. - Sprawuję urząd szefowej rządu, by walczyć o wolność naszego kraju i Ukrainy, i nadal będę to robić - powiedziała. Komentując sprawę powiązań jej męża z biznesem rosyjskim dodała, że "handel z Rosją towarami nie objętymi sankcjami to kwestia moralna".
ERR poinformowała w piątek, że skontaktowała się z firmą produkującą towary sprzedawane nadal na rynku rosyjskim po rozpoczęciu przez Moskwę wojny przeciwko Ukrainie. Jej właściciel przyznał, że zarówno jego przedsiębiorstwo, jak też firma transportowa, której współwłaścicielem jest mąż estońskiej premier, są "właściwie tym samym podmiotem".
"Informacje te przeczą wcześniejszym wyjaśnieniom dyrektora firmy transportowej, według którego to przedsiębiorstwo pomagało jedynie swojemu klientowi doprowadzić do końca działalność na rynku rosyjskim" - zauważyła ERR. "Przeciwnie, aktywności biznesowe wzrosły i firma zarobiła 30 mln euro. Problematyczny jest też fakt produkowania w Rosji towarów, których ze względu na sankcje nie można eksportować. Wydaje się to oczywistym łamaniem restrykcji" - dodano.
Kallas: handel z Rosją to kwestia moralna
Odnosząc się do tak przedstawionej sytuacji, premier Kallas podkreśliła, że "handlowanie towarami objętymi sankcjami musi być karane, wszystko inne pozostaje kwestią moralną". Premier zaznaczyła, że "nigdy nie porusza w domu w rozmowach z mężem tematów biznesowych".
CZYTAJ WIĘCEJ: "Polska i Estonia leżą zbyt blisko Rosji, by pozwolić sobie na neutralność". Premier Kaja Kallas w Warszawie
W środę estońska telewizja publiczna ERR poinformowała o kontynuowaniu przez firmę transportową, której współwłaścicielem jest mąż premier Kallas, współpracy z podmiotami rosyjskimi. "Przewozy do Rosji trwają od początku rosyjskiej agresji na Ukrainę, a dyrektor nie chce podać informacji na temat liczby wykonanych od tego momentu kursów" - podała wówczas telewizja. Kristjan Kraag, dyrektor zarządzający firmy, przyznał, że "ma ona tylko jednego estońskiego klienta, któremu pomaga wypełnić poprzednie, ważne i legalne umowy międzynarodowe z Rosją". - Nie zawieramy obecnie nowych kontraktów na dostawy do tego kraju - wyjaśnił.
Opozycja wzywa premier do dymisji
Partie opozycyjne oraz największe estońskie dzienniki wezwały w piątek premier do dymisji. Ona sama uznała, że "nie widzi potrzeby rezygnowania ze stanowiska, gdyż nie zrobiła niczego złego".
- Sprawuję urząd szefowej rządu, by walczyć o wolność naszego kraju i Ukrainy, i nadal będę to robić - powiedziała Kallas w wywiadzie dla ERR.
Tego samego dnia jej mąż w oświadczeniu skierowanym do mediów zobowiązał się do sprzedaży swoich udziałów w firmie i zrezygnowania ze wszystkich piastowanych w niej funkcji. Biuro Bezpieczeństwa Wewnętrznego (KAPO) Estonii zaznaczyło, że "działania firm powiązanych z mężem premier nie złamały nałożonych na Rosję sankcji". W przeprowadzonej przez Instytut Studiów Spraw Społecznych ankiecie 57 proc. respondentów uznało, że premier Kallas powinna w związku ze sprawą opuścić swoje stanowisko.
Źródło: PAP
Źródło zdjęcia głównego: FILIP SINGER/EPA/PAP