Ulice płonęły. Macron poleciał na daleki Pacyfik do niespokojnej Nowej Kaledonii. Nie wiadomo, na jak długo

Źródło:
PAP

Prezydent Francji poleciał do Nowej Kaledonii, terytorium zamorskiego Francji. Wizyta nie była zaplanowana i nie wiadomo nawet, ile potrwa. Nową Kaledonią wstrząsnęły w ostatnich tygodniach zamieszki. Paryż w odpowiedzi wprowadził tam po raz pierwszy od 40 lat stan wyjątkowy. Sytuacja wciąż jest niepewna.

O wyjeździe prezydenta Francji Emmanuela Macrona, który nastąpił we wtorek wieczorem, poinformowała rzeczniczka rządu Prisca Thevenot. Jak podkreśliła, w Nowej Kaledonii "zaczyna się powrót do spokoju".

Agencja Associated Press uznaje wizytę prezydenta Francji za dowód na to, że władze coraz bardziej są pewne, iż dotąd podjęte działania skutkują przywróceniem kontroli.

Macron udaje się na miejsce, by przeprowadzić "misję" - dodała rzeczniczka przed wylotem prezydenta, nie podając szczegółów na temat owej misji. Thevenot nie wyjaśniła, jak długo trwać będzie wizyta prezydenta.

Dodała, że "przywrócenie porządku" jest warunkiem dialogu. Powodem kryzysu w Nowej Kaledonii, najpoważniejszego od 40 lat, jest proponowana przez Paryż reforma systemu wyborczego. Sprzeciwiają się jej zwolennicy niepodległości Nowej Kaledonii.

Zamieszki w Nowej Kaledonii

W zamieszkach, które ogarnęły 13 maja przede wszystkim aglomerację głównego miasta archipelagu - Noumei, zginęło sześć osób. Władze ogłosiły w zeszłym tygodniu stan wyjątkowy, który może trwać maksymalnie 12 dni. Rada ministrów nie poruszyła na razie kwestii jego ewentualnego przedłużenia - powiedziała we wtorek rzeczniczka.

Macron ocenił w poniedziałek, że "osiągnięto wyraźny postęp w przywracaniu porządku" w Nowej Kaledonii. Niemniej władze podjęły decyzję o skierowaniu czasowo personelu wojskowego do ochrony budynków publicznych i po to, by odciążyć policję i żandarmerię.

Miniona noc była niespokojna, a proces powrotu do spokoju jest - jak ocenia agencja AFP - kruchy.

Zamknięty pozostaje międzynarodowy port lotniczy w Noumei. Władze Australii i Nowej Zelandii poinformowały we wtorek, że wyślą samoloty do ewakuacji swoich obywateli. Setki turystów znajdowały się w hotelach podczas zeszłotygodniowych zamieszek, których uczestnicy starli się z policją i grupami samoobrony. Doszło do plądrowania sklepów i centrów handlowych przez grupy młodych ludzi z uboższych dzielnic.

Proponowana przez Paryż zmiana w systemie wyborczym rozszerzy prawo głosowania w wyborach prowincjonalnych na tych wyborców, którzy mieszkają w Nowej Kaledonii od co najmniej 10 lat. Zmianom tym sprzeciwia się ruch niepodległościowy, obawiając się, że w ich wyniku rdzenna ludność - Kanakowie - straci wpływ na wyniki głosowania.

Autorka/Autor:asty/adso

Źródło: PAP