Co najmniej cztery osoby zginęły w eksplozjach bomb w trzech miastach w północnym indyjskim stanie Uttar Pradesh. - To robota grup, które chcą szerzyć terror w naszym kraju - oświadczył przedstawiciel rządu.
Bomby wybuchły w Lucknow, Varanasi i Faizabadzie - podała policja.
Indyjska telewizja pokazała miejsce zdarzenia tuż po eksplozji. Na nagraniach widać co najmniej jednego zabitego, a także rannych uciekających z miejsc eksplozji i tych, którzy nie mieli na to sił.
To nie pierwsza fala przemocy w historii stanu Uttar Pradesh i trzech wymienionych miast. Lucknow, stolica stanu i popularne centrum hinduistycznych pielgrzymek, była świadkiem serii eksplozji w 2006 r. - zginęło w nich 15 osób.
Z kolei w Faizabadzie, świętym miejscu hinduizmu, w 1992 doszło do antymuzułmańskich zamieszek - twardogłowi hinduiści zrównali z ziemią miejscowy meczet, twierdząc, że stoi na miejscu narodzenia jednego z ich bóstw.
Eksplozje bomb w północnych Indiach to stały element waśni religijnych. Dla przykładu, w zeszłym miesiącu mały ładunek zabił w mieście Ajmer dwóch muzułmanów tuż po wieczornej modlitwie.
Rząd w New Delhi konsekwentnie oskarża o zamachy ekstremistów religijnych dążących do destabilizacji sytuacji w wielokulturowym, kraju. Celem oskarżeń są też czasami propakistańscy bojownicy z Kaszmiru.
Źródło: Reuters, TVN24