Dwie osoby zginęły w Suezie, podczas jednego z protestów, jakie przetoczyły się we wtorek przez Egipt - poinformowała agencja Reutera. Ofiary są również w Kairze, gdzie policja starła się z uczestnikami wielotysięcznej demonstracji. Zginął tutaj jeden z funkcjonariuszy. Egipcjanie wyszli na ulice w proteście przeciwko prezydentowi kraju Hosnim Mubarakowi.
Media zachodnie zwracają uwagę, że był to pierwszy w Egipcie protest "zainspirowany" przez ostatnie wydarzenia w Tunezji. Wielotygodniowe antyrządowe demonstracje w tym kraju zmusiły prezydenta Zina el-Abidina Ben Alego do ucieczki. Ben Ali rządził Tunezją ponad 20 lat.
"Dzień gniewu"
Wtorek w Egipcie to "dzień gniewu" przeciwko polityce Mubaraka. Do demonstracji doszło w wielu egipskich miastach, m.in. Kairze, Aleksandrii, Suezie.
To właśnie w tym ostatnim mieście w demonstracjach zginęły dwie osoby. Poinformowały o tym źródła medyczne. Ministerstwo Spraw Wewnętrznych Egiptu poinformowało, że jak na razie nie otrzymało takiej informacji.
Inspiracja z Tunezji
Według państwowej telewizji, podczas demonstracji w Kairze zginął policjant. Przez egipską stolicę przetoczył się wielotysięczny protest. Według francuskich mediów uczestniczyło w niej około 15 tys. osób. Naprzeciw nich stanęło ok. 20-30 tys. funkcjonariuszy. Korespondent stacji BBC, który znajduje się w Kairze, poinformował, że do demonstracji doszło w różnych częściach egipskiej stolicy.
"Niech żyje wolna Tunezja" i "Precz z Hosni Mubarakiem" - wykrzykiwali demonstrujący Egipcjanie. "Rewolucja aż do zwycięstwa" - krzyczały matki z dziećmi na rękach, których nie brakowało w tłumie demonstrantów. Jeden z protestujących, 43-letni prawnik Tareq el-Shabasi, powiedział agencji AP: - Przyszedłem tutaj by umrzeć. Nie mam czego się bać.
Funkcjonariusze potraktowali protestujących armatkami wodnymi i gazem łzawiącym.
Aresztowania i rany
Demonstrujący zaatakowali ciężarówkę z armatką wodną i wyrzucili kierowcę z pojazdu. Niektórzy uczestnicy protestu rzucali kamieniami. Policjanci bili protestujących, którzy próbowali przerwać blokady. Pobita została m.in. fotoreporterka, której policjanci zabrali aparat. Niektórzy protestujący mieli zakrwawione twarze - pisze agencja AP.
Agencja Reutera powołując się na źródła w służbach bezpieczeństwa poinformowała, że 15 osób zostało zatrzymanych w Kairze. Kilkanaście osób zostało rannych.
Do wtorkowych demonstracji demonstracji wezwano m.in. na portalach społecznościowych Facebook i Twitter. BBC poinformowało na swojej stronie, że portal Twitter został zablokowany w Egipcie, a w rejonie Kairu nie działają telefony komórkowe.
Powtórka z Tunezji?
Wielu analityków uważa, że rewolucja w Tunezji może rozprzestrzenić się na inne kraje regionu. Podobnie jak Tunezyjczycy, również inni Arabowie są sfrustrowani rosnącymi cenami, ubóstwem, wysokim bezrobociem i autorytarnymi rządami.
Źródło: Reuters, lefigaro.fr, PAP, bbc.co.uk